Wojsko idzie w wirtual

Amerykańska armia otworzyła specjalne biuro projektowe, które będzie zajmowało się produkcją gier.

Dotychczas gry wideo były wykorzystywane przez wojsko do rekrutacji nowych żołnierzy. Te, które będą powstawały w Project Office for Gaming (TPO Gaming), które jest częścią Dowództwa Szkolenia i Doktryny (TRADOC), mają być pełnowartościowymi symulatorami szkoleniowymi.

Pułkownik Jack Millar,

który stanął na czele biura, mówi, że jego specjaliści będą zwracali uwagę przede wszystkim na stronę wizualną, by jak najlepiej odwzorować rzeczywistość. Strona rozrywkowa gier nie będzie brana pod uwagę.

Obecnie armia wykorzystuje wiele symulatorów bazujących na grach FPS, TPO Gaming ma zamiar produkować bardziej wyspecjalizowane symulatory. Jeden może uczyć walki, a inny dwustronnych negocjacji - mówi generał Thomas Maffey, odpowiedzialny w Pentagonie za szkolenie.

Reklama

Takie gry jak Call of Duty 4

w bardzo dobry sposób odwzorowują współczesne pole walki, jednak nie są dobrymi symulatorami. Problem w tym, by spełniały specyficzne warunki. Sam fakt, iż dysponują wspaniałą grafiką nie oznacza jeszcze, że nadają się do szkoleń - zauważa Robert Bowen, cywilny szef TPO Gaming.

Zakładając własne biuro projektowe armia chce też zaoszczędzić. Zamiast kupować komercyjne tytuły, które nie są idealnymi symulatorami, lepiej produkować własne gry, które w większym stopniu będą odpowiadały potrzebom wojska.

Mariusz Błoński

Kopalnia Wiedzy
Dowiedz się więcej na temat: wojsko | biuro | armia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy