Bloodhound LSR, przyszły najszybszy pojazd lądowy, doczeka się „zielonej” rakiety

Chociaż ten słynny pojazd kołowy o napędzie rakietowym pędził już po pustyni w RPA z prędkością 1010 km/h, to wymaga jeszcze sporo usprawnień, żeby osiągnąć zamierzony cel, czyli 1287 km/h.

BloodHound LSR to pojazd kołowy o napędzie rakietowym, który już niebawem może stać się najszybszym pojazdem lądowym w historii motoryzacji, bo jego konstruktorzy chcą rozpędzić go do prędkości równej 1609.34 km/h, czyli znacznie szybszej niż prędkość dźwięku czy wystrzelonego pocisku. Jak na razie pomagały w tym i świetnie się sprawowały silnik Rolls-Royce EJ200, znany z myśliwca Eurofighter Typhoon oraz rakieta Falcon - oba napędy pozwalają osiągnąć temu pojazdowi moc 133 tysięcy KM, ale jak łatwo się domyślić nie są zbyt przyjazne środowisku. 

Reklama

Dziś twórcy Bloodhound ogłosili jednak wielkie zmiany, a mianowicie przejście na „zieloną” rakietę, która może się pochwalić bardzo niską emisji trujących substancji zanieczyszczających atmosferę. Po raz pierwszy o podobnym pomyśle usłyszeliśmy już w 2014 roku, kiedy to odpowiednie rozwiązanie zaprezentowała norweska firma Nammo, zajmująca się techniką lotniczą i astronautyczną - pierwotnie było ono zaprojektowane jako część programu Europejskiej Agencji Kosmicznej, do użycia z małymi satelitami CubeSat.

Dzięki temu, że silnik jest kompaktowy, bez problemu może zostać zamontowane w pojeździe Bloodhound, obok znajdującego się tam silnika odrzutowego. Silnik nie korzysta jednak z tradycyjnego paliwa, ale nadtlenku wodoru, który jest w dużym uproszczeniu wodą z dodatkową cząsteczką tlenu. Płyn jest pompowany pod dużym ciśnieniem przez srebrną siatkę, która działa jak katalizator, powodując podział nadtlenku wodoru na tlen oraz parę o temperaturze 600 ºC. Zarówno tlen, jak i para, są wyprowadzane przez dyszę, generując siłę napędową, ale nie produkując przy tym toksycznych odpadów. 

Co więcej, to dopiero początek, bo Bloodhound zastanawia się również nad zamianą obecnego silnika na elektryczny oraz zmianą klasycznego paliwa dla silnika Rolls-Royce na biopaliwo. Czy uda się to wszystko zrealizować, pozostając jednocześnie na dobrej drodze do rekordu świata dla pojazdu lądowego? Trudno powiedzieć, ale samochód jest już w swojej brytyjskiej bazie, gdzie poddawany jest procesowi montażu rakiety Nammo: - Jesteśmy bardzo zadowoleni, że możemy zaktualizować nasz projekt o nowe, bardziej przyjazne środowisku rozwiązania. Żeby zainspirować przyszłe pokolenie inżynierów, musimy korzystać z odpowiednich technologii - twierdzi Ian Warhurst, CEO Bloodhound LSR.

Źródło: GeekWeek.pl//Fot. Bloodhound LSR

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy