Anomalia temperaturowa na Pacyfiku rozciąga się od Alaski aż do Kalifornii

Mniej więcej pięć lat temu na zachodnim wybrzeżu USA doszło do kumulacji dużej ilości wody w oceanie - utrudniała ona życie ekosystemu morskiego i doprowadziła do wielkich strat wśród powracających z tarła łososi. Zdaniem naukowców, znowu mamy do czynienia z tego typu anomalią tylko jest ona na większą skalę.

Według danych zbieranych przez agencję NOAA (National Oceanic and Atmospheric Administration, NOAA - instytucja zajmująca się prognozowaniem pogody), fala upałów w obrębie Ameryki Północnej podczas obecnego lata spowodowała powstanie ogromnej masy nietypowo ciepłej wody w oceanie. Nie pozostanie to bez wpływu na ekosystemy morskie. Zdaniem ekspertów anomalia temperaturowa oceanu rozciąga się od Alaski aż do Kalifornii.

Władze USA już teraz rozpoczęły analizowanie tego jaki może być skutek powstania tego ciepłego obszaru, a zwłaszcza jak odbije się to na życiu w oceanie, co ma bezpośredni wpływ na rybołówstwo. Biorąc pod uwagę fakt, że fala upałów przypomina wczesne stadia tego co obserwowano w 2014 i 2015 roku, można oczekiwać, że jedyną szansą na stabilizację sytuacji jest na przykład silny wiatr. Sprawiłby on, że zwarty obszar termicznej anomalii zostanie rozproszony.

Reklama

Aktualne prognozy meteorologiczne wskazują na istnienie stałego układu pogodowego, który nie daje szans na ziszczenie takiego scenariusza, przynajmniej przez kilka następnych tygodni. Jakie zatem mogą być skutki dla środowiska z powodu trwania anomalii?

Należy spodziewać się zakwitu szkodliwych glonów. Często wydzielają one toksyczne substancje, które są w stanie zabijać życie morskie na ogromnych obszarach. To może oznaczać katastrofę dla lokalnego rybołówstwa, ale i dla gatunków większych zwierząt, takich jak lwy morskie, które bardzo ucierpiały na skutek nagłych zmian ekosystemu podczas ostatniej takiej anomalii w 2014 roku.


Zmianynaziemi.pl
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy