Klienci od roku walczą z Netią
Przez kilka miesięcy Netia kazała płacić ludziom za internet, którego nie mieli. Na dodatek trzy razy więcej, niż wynikało z umowy. Rozmowy z przedstawicielami operatora przypominały walkę z wiatrakami.
"Gazeta Wyborcza" opisuje historię rodziny, która od roku zajmuje się głównie walką z Netią. Walką, którą niełatwo wygrać, bo ze strony operatora ciągle padają ciosy poniżej pasa. Zaczęło się tak, że Stanisław Łyjak, jako długoletni klient Netii (telefon od 2005 roku), został zaproszony do skorzystania z promocji na usługę internetową. Zaoferowano mu łącze 8 MB za 35 zł brutto miesięcznie. Bezterminowo. Umowę obiecano przysłać do domu.
To było pod koniec kwietnia 2010 roku. W maju wciąż nie było ani umowy, ani internetu. Przyszedł tylko router. W czerwcu znów zadzwonili do pana Stanisława z Netii z ofertą... szybkiego internetu. Pan Stanisław w końcu się zorientował, że zawierając umowę, zgodził się na przysyłanie faktur elektronicznie. Żeby zalogować się do konta, potrzebował PIN-u, który - a to niespodzianka - miał być na umowie. Bez znajomości PIN-u nie był w stanie rozmawiać też z konsultantem.
Internet pojawił się w domu Łyjaków na początku sierpnia - wraz z wezwaniami do zapłaty zaległych rachunków. Umowy wciąż nie było, a na rachunkach znajdowały się kwoty trzy razy wyższe niż obiecane przez telefon. We wrześniu Netia wyłączyła internet. Przyznała się do błędu dopiero pod koniec miesiąca. Dała też Łyjakom 260,74 zł odszkodowania za opóźnienie w aktywacji usługi. Odpowiedzi na pytanie, dlaczego na rachunkach są większe sumy, niż obiecano, wciąż nie było.
Faktury zostały skorygowane dopiero w styczniu 2011 roku. Ale Netia wciąż domagała się zapłaty zaległych rachunków. Tych z błędną kwotą. W marcu wojna weszła na nowy poziom: operator rozwiązał umowę z Łyjakiem i zaczął straszyć go komornikiem. Po kolejnych wyjaśnieniach Łyjakom zaoferowano darowanie zadłużenia. Oni jednak uznali, że to w tej sytuacji już nie wystarczy. Teraz chcą przeprosin i zwrotu kosztów.
Trudno powiedzieć, co jeszcze zdarzy się w tej sprawie, bo swojej kopii umowy z Netią rodzina Łyjaków nie ma do dziś.
Michał Wilmowski
Źródło: http://vbeta.pl