Wydawałoby się, że to pomysł rodem z science fiction – ale za jego realizację zabrał się właśnie jeden z największych koncernów technologicznych świata. Kiedy auta wzbiją się w powietrze? Rewolucja już się zaczęła!
Znowu te korki! Odkąd standardem stały się samochody autonomiczne, a czas podróży można wykorzystać na coś bardziej pożytecznego niż kręcenie kierownicą, codzienne dojazdy do pracy zdecydowanie nie są już tak uciążliwe. Ale dzisiaj zaczynasz urlop, a samolot nie będzie przecież czekał! Na szczęście nad korkami można przelecieć – wystarczy słowo wypowiedziane do komputera sterującego.
To wizja przyszłości. A teraz? Połowa ludności świata mieszka w miastach, w 2030 roku zaś odsetek ten wzrośnie do 60%. To oznacza jeszcze większe problemy z zapewnieniem sprawnej komunikacji – już dziś w metropoliach korki są wszechobecne: w São Paulo w godzinach szczytu ich łączna długość przekracza 340 kilometrów, zaś mieszkańcy rekordowej pod tym względem w Polsce Łodzi tracą przez nie codziennie 46 minut. A będzie coraz gorzej – chyba że uda się wprowadzić alternatywne sposoby transportu. Do ich listy możemy dopisać także autonomiczne latające drony, nad którymi pracuje dobrze znany na rynku lotniczym Airbus.
Samochód? Helikopter? Nie, to Pop.Up! Centralnym punktem przygotowanej przez Airbusa wspólnie z Italdesign koncepcji transportu przyszłości o nazwie Pop.Up jest dwuosobowa kabina pasażerska. To, w jaki sposób dotrze z punktu A do punktu B, zależy od zamawiającego i sytuacji na drogach. Jeśli korki nie będą stanowiły problemu, zostanie doczepiona do modułu lądowego, który zmieni ją w niewielki miejski pojazd autonomiczny. Jeżeli jednak wskazany będzie większy pośpiech, połączy się z wyglądającym jak dron modułem latającym – i przeleci nad ulicami.
Oczywiście ten drugi sposób wymaga znacznie więcej energii, a więc będzie droższy, ale nie od dzisiaj wiadomo, że czas to pieniądz. Na większe odległości kapsuły mogłyby podróżować także po torach, tworząc pociągi pasażerskie z osobnymi przedziałami. Kiedy te plany uda się wprowadzić w życie? Na razie problemem są przepisy, zabraniające korzystania z autonomicznych pojazdów latających, oraz brak sprawdzonych rozwiązań, które zapewniałyby im sprawne poruszanie się na zatłoczonym niebie. Dlatego na początku – i to jeszcze w tym roku – Airbus rozpocznie testy mniej ambitnych prototypów.
Będą wprawdzie wyglądały jak duże drony, ale za ich sterami siądzie człowiek. Dzięki temu można będzie dopracować koncepcję bez czekania na zmiany w przepisach oraz rozwój technologii autopilotów. A gdy odpowiednie sensory i komputery staną się dostępne, inżynierowie szybko przystąpią do ich integracji z gotowymi kapsułami. Nie ma na co czekać, korki są przecież z dnia na dzień coraz większe!
Holenderska firma PAL-V zaczęła zbierać zamówienia na pierwszy dostępny komercyjnie latający samochód, nazwany Liberty (Wolność). Dostawy rozpoczną się przed końcem przyszłego roku, a za jeden z pierwszych 90 egzemplarzy trzeba zapłacić w przeliczeniu 2,5 mln złotych (później cena ma spaść o ok. jedną trzecią). Osiągi? W powietrzu będzie można pokonać 450 km ze średnią prędkością 140 km/h, po drodze natomiast – 1300 km.
Już latem w Dubaju będzie można zamówić latającą taksówkę. W tej roli wykorzystywane będą chińskie drony Ehang 184: mają miejsce dla jednej osoby i bagażu podręcznego o maksymalnej wadze 100 kilogramów, a mogą latać przez 25 minut ze średnią prędkością 60 km/h. Sterowane są zdalnie, ale komputer pokładowy w razie potrzeby potrafi uniknąć zderzenia z przeszkodami, a także awaryjnie wylądować.
Nie tylko Airbus pracuje nad latającymi sposobami omijania korków. Dwa prezentowane poniżej rozwiązania mają wejść w życie już w ciągu najbliższych miesięcy! Na razie to oczywiście zabawki dla bogatych, ale kto wie, czy za kilkanaście lat koszty technologii nie spadną na tyle, że wszyscy będziemy się od czasu do czasu wzbijać w powietrze.