Płaskoziemcy popłynęli na „koniec” świata. Skończyło się na kwarantannie

Pewne małżeństwo z Włoch wypłynęło w rejs, mający na celu udowodnienie teorii płaskiej ziemi. Niestety, zamiast dotrzeć do krańca planety, zgubili się, a następnie trafili na kwarantannę - czytamy w serwisie Vice.com.

Włoska para była tak mocno przekonana o fakcie, że ziemia jest płaska, że postanowiła sprzedać swoje jedyne auto. Za pieniądze z transakcji, kupiła łódź, a następnie z wybrzeża Sycylii wyruszyła w pełen przygód rejs, mający, raz a dobrze, udowodnić prawdziwość niedorzecznej teorii.

Celem małżeństwa byłą Lampedusa, gdzie teoretycznie miała znajdować się granica naszej planety. Z uwagi na brak podstawowej wiedzy żeglarskiej i trudności w manewrowaniu, dosyć szybko się zgubili. Ostatecznie, kierując się kompasem - instrumentem działającym w oparciu o ziemski magnetyzm, co generalnie przeczy teorii płaskiej ziemi, dotarli do portu na wyspie Ustica, gdzie wyczerpani znaleźli pomoc w placówce medycznej.

Reklama

Tam włoska para została poddana kwarantannie. Marzenia o udowodnieniu płaskości ziemi musiały zostać porzucone i to pomimo dwukrotnej próby ucieczki z placówki. Następnie małżeństwo sprzedało łódź i wróciło promem do Włoch. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: płaskoziemcy
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy