​Shazam! - im lżej, tym lepiej! [recenzja Blu-Ray]

Shazam to więcej niż mnóstwo dobrej zabawy! /materiały prasowe
Reklama

Superbohater ze stajni DC, o którym wielu nawet nie słyszało, doczekał się własnego filmu. I z miejsca udowodnił, że dobre produkcje o trykociarzach to nie tylko domena MCU.

Superman, Batman i Wonder Woman i reszta Ligi Sprawiedliwości pokonani! A wręcz rozłożeni na łopatki! DCEU, czyli filmowe uniwersum DC nie radziło sobie tak dobrze, jak to konkurencja. Rzekomo mroczniejsze produkcje były obsadzone świetnymi aktorami, ale cierpiały z powodów kiepskich scenariuszy i braku magii, która sprawiłaby, że ich przygody widzowie śledziliby z zapartym tchem. 

Stan rzeczy naruszył "Aquaman", który zerwał więzy z wielką wspólną narracją i był przy okazji wizualnym szaleństwem czerpiącym raczej z Power Rangers, niż wypełnionych czarnym tuszem kart komiksów. 

Reklama

"Shazam!" kończy dzieło zapoczątkowane przez Jamesa Wana i jego podwodną przygodę doszczętnie krusząc liche fundamenty, na których próbowano budować wspólny świat bohaterów DC. Koniec z niepotrzebnym zadęciem i próbami zakotwiczenia opowiadanej historii w trzech innych produkcjach.

Film Davida F. Sandberga, autora naprawdę niezłego horroru "Annabelle: Narodziny zła", skupia się na dobrej zabawie nie zapominając przy tym, aby od czasu do czasu wzruszyć i przestraszyć oglądającego. Billy Batson (Asher Angel) - dzieciak uciekający z coraz to kolejnych rodzin zastępczych - zostaje wbrew swojej woli obdarzony mocami pozwalającymi mu zamianę w superherosa. 

Nagła transformacja w dorosłego, niezniszczalnego mężczyznę (tutaj już Zachary Levi) nie sprawia jednak, że Filadelfia, gdzie dzieje się akcja filmu, może odetchnąć z ulgą. W końcu 14-latek o możliwościach Supermana nie zacznie walczyć z przestępczością. Takie obowiązki muszą ustąpić miejsca wygłupom i... robieniu kariery na YouTube. 


Dziecięca perspektywa i mocno komediowy ton całości jest tym, co odróżnia "Shazama!" od reszty kina superbohaterskiego. Czegoś podobnego jeszcze nie widzieliśmy, a Sandberg wykonał kawał dobrej roboty łącząc klimaty znane z klasyków z lat 80. z kinem akcji, które uderza nie tylko w gałki oczne, ale przede wszystkim w serce. Rodzina jest tutaj ważniejsza, niż w serii "Szybcy i wściekli", o czym co kilkanaście minut będzie wam przypominać przesłodka Darla - przyrodnia siostra głównego bohatera grana przez Faithe C. Herman. Jej supermocą jest roztapanie serc nawet największych twardzieli, serio.

Nemesis Shazama jest złowieszczy Doktor Sivana, którym na ekranie jest Mark Strong. Brytyjczyk daje z siebie oczywiście wszystko, ale nawet on musi przyznać, że najlepiej wypadli najmłodsi bohaterowie - bracia i siostry Billy'ego do spółki ze wspomnianym już Levim, który jest chyba najlepszym trzydziestokilkuletnim nastolatkiem, jakiego widziało kino. 

"Shazam!" był dla mnie ogromnym zaskoczeniem. To nie tylko najlepszy film z DC, ale jeden z najciekawszych filmów superbohaterskich ostatnich lat. Dajcie mu szansę dołączając ten film do swojej kolekcji, zwłaszcza jeśli przegapiliście, tak jak ja, seans w kinie. To film, który przypomniał mi, że superherosi powinni w pierwszej kolejności sprawiać frajdę, a dopiero później walczyć ze swoimi słabościami, wyborami moralnymi, starością i tak dalej i tak dalej...

Wydanie Blu-Ray

Kolejne zaskoczenie! Na "niebieskiej" płycie poza filmem w świetnej jakości znajdziemy szereg świetnie zrealizowanych materiałów dodatkowych. Reportaże z planu (trwające blisko pół godziny), historia samego bohatera, "komiks filmowy", gagi i sceny niewykorzystane. Łącznie kilkadziesiąt minut naprawdę przyjemnego oglądania. 

Jedynym szkopułem jest brak komentarza reżysera (zainteresowanym polecam kanał ponysmasher w serwisie YouTube, który prowadzi sam reżyser) i ścieżki dźwiękowej z lektorem. Tym, którzy nie lubią "czytać" filmów pozostaje rodzimy dubbing. Słowem: jest tak, jak z samym filmem - lepiej, niż się spodziewałem!

MO

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: blu-ray | recenzja | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy