Adorowanie Linuxa

W mijającym tygodniu zaatakował kolejny, trzeci już, dość groźny wirus linuksowy o nazwie "Adore". Robak ten po zainstalowaniu się podmienia procedurę PS (używaną przez administratorów do tworzenia listy aktualnie uruchomionych programów), co pozwala mu "utajnić" swoja obecność w systemie, a następnie z czterech adresów e-mailowych w USA i w Chinach ściąga procedury, które tworzą "furtki" na zainfekowanym serwerze.

W mijającym tygodniu zaatakował kolejny, trzeci już, dość groźny wirus linuksowy o nazwie "Adore". Robak ten po zainstalowaniu się podmienia procedurę PS (używaną przez administratorów do tworzenia listy aktualnie uruchomionych programów), co pozwala mu "utajnić" swoja obecność w systemie, a następnie  z czterech adresów e-mailowych w USA i w Chinach ściąga procedury, które tworzą "furtki" na zainfekowanym serwerze.

"Wygląda na to, że jest to ulepszona odmiana wirusa Ramen" - mówi David Dittrich, ekspert do spraw bezpieczeństwa sieci na Uniwersytecie Waszyngtońskim. W odróżnieniu jednak od Ramena i wykrytego w ubiegłym miesiącu wirusa "Li0n" - wykorzystuje nie trzy, a cztery miejsca, w jakich można te "dziury" umieścić. Powstał już program "adorefind", który pozwala wykryć obecność tego wirusa. Stworzyła go firma Systems Administration Networking and Security Institute, a jest on do pobrania stąd

Reklama
Linux Today
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy