Parujące dane

Polskim urzędom grozi utrata zarchiwizowanych danych - ostrzega "Życie Warszawy". Wiele z nich zapisuje informacje na słabej jakości płytach CD, z których mogą one szybko zniknąć. Problem dotyczy m. in. Biblioteki Narodowej, Urzędu Patentowego, a nawet Zakładu Ubezpieczeń Społecznych. Na markowych płytach można podobno przechowywać dane nawet przez sto lat. Ale takie kompakty kosztują - nawet do 300 zł sztuka. Rynek natomiast oferuje - za grosze - krążki kiepskiej jakości. Takie CD właśnie kupują polskie urzędy.

Tymczasem każda nawet poprawnie nagrana płyta i tak zawiera błędy. Międzynarodowe stowarzyszenie producentów ustaliło maksymalną, dopuszczalną ich ilość, przy której oprogramowanie nagrywające informuje, że wszystko jest OK . W miarę używania krążka te luki i błędy dają jednak o sobie znać. Wystarczy zostawić odcisk palca, lub w niewielkim stopniu zadrapać płytę. Każde takie uszkodzenie zwiększa ilość luk. Czytnik musi więc wykonać coraz większą pracę czytając taki nadpsuty dysk. A powyżej pewnej granicy błędów po prostu sobie nie poradzi. Jeśli przekłamań będzie więcej niż tysiąc na sekundę, można w zasadzie pożegnać się z danymi - twierdzą specjaliści.

Reklama

Średnia żywotność "groszowych" płytek wynosi 3-4 lata - alarmują specjaliści. Ratunkiem mogłoby być przegranie ich zawartości - nawet na tanie płytki co kilka lat. W urzędach jednak tego nie robią, mimo, że nie jest to czasochłonne - obecnie dostępne nagrywarki wypalają jeden krążek w 2-3 minut.

INTERIA.PL/PAP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama