Pornowirus w Sejmie

W oficjalnej korespondencji wysyłanej z serwerów Sejmu oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pojawiły się zdjęcia rozebranych gwiazd porno. Te zupełnie niespodziewane załączniki to efekt działania wirusa, który zainfekował komputery w tych instytucjach. "Wzbogacona" korespondencja wywołała sporo zamieszania - wielu adresatów podejrzewało, że może chodzi o jakąś walkę konkurencyjną w ramach kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu europejskiego.

W oficjalnej korespondencji wysyłanej z serwerów Sejmu oraz Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów pojawiły się zdjęcia rozebranych gwiazd porno. Te zupełnie niespodziewane załączniki to efekt działania wirusa, który zainfekował komputery w tych instytucjach. "Wzbogacona" korespondencja wywołała sporo zamieszania - wielu adresatów podejrzewało, że może chodzi o jakąś walkę konkurencyjną w ramach kampanii wyborczej przed wyborami do parlamentu europejskiego.

Jak wyjaśnił "Życiu Warszawy" przedstawiciel biura prasowego PiS (jednej z partii, której wiadomości były zarażone przez "pornowirusa") "nie jesteśmy erotomanami, którzy siedzą i rozsyłają pornograficzne strony do dziennikarzy. Robiliśmy to nieświadomie wysyłając normalne informacje. Sejmowi informatycy zorientowali się w końcu, że w serwerze jest coś nie tak i już rozpoczęli prace, żeby to usunąć".

(Enter za hacking.pl)

Dowiedz się więcej na temat: Sejm RP
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama