Zupełnie jak hiszpanka

Wirus BadTrans.B osiąga rozmiary epidemii - alarmuje brytyjska firma MessageLabs. Rozprzestrzenia się on znacznie szybciej niż poprzedni "epidemiczny" wirus SirCam. A wszystko dzięki temu, że nie trzeba otwierać załącznika, aby uaktywnić wirusa - wystarczy otworzyć sam e-mail. W ciągu tygodnia BadTrans zaraził ponad 30 milionów komputerów w 140 krajach. A wszystko zaczęło się od zarażonego e-maila jaki British Telecom (o inicjałach, nomen omen, też BT) rozesłał do swoich klientów.

Wirus BadTrans.B osiąga rozmiary epidemii - alarmuje brytyjska firma MessageLabs. Rozprzestrzenia się on znacznie szybciej niż poprzedni "epidemiczny" wirus SirCam. A wszystko dzięki temu, że nie trzeba otwierać załącznika, aby uaktywnić wirusa - wystarczy otworzyć sam e-mail. W ciągu tygodnia BadTrans zaraził ponad 30 milionów komputerów w 140 krajach. A wszystko zaczęło się od zarażonego e-maila jaki British Telecom (o inicjałach, nomen omen, też BT) rozesłał do swoich klientów.

Specjaliści z MessageLabs są prawie pewni, że autorem mutacji znanego od kwietnia wirusa jest pracownik BT. Świadczyć o tym mają zarówno fakt, że wszystko miało swój początek na Wyspach, jak i znalezione w kodzie wirusa fragmenty fachowych "telekomunikacyjnych" tekstów po angielsku. Całe szczęście, ze BT nie jest groźny dla końcowych użytkowników. Może jednak być zagrożeniem zarówno dla administratorów, czy korporacji przechowujących dane (z powodów, o których pisaliśmy wcześniej) jak i dla sieci (zbyt duży ruch wygenerowany przez e-maile z wirusem może zatkać i tak już dyszące resztkami przepustowości łącza.)

Reklama
Dowiedz się więcej na temat: wirus
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy