Kochać inaczej
Mówi się o nich: pedał, ciota. Rzadko kto ma z nimi bliższy kontakt albo nie wie, że ma, gdyż umieją się ukrywać. Z prostej przyczyny - bo budzą skojarzenia negatywne.
A w zasadzie, oprócz inności seksualnej, nie różnią się niczym od heteryków. Żyją wśród nas, pracują, niekiedy nawet na eksponowanych stanowiskach, i twierdzą, że to odwaga żyć i być razem.
Adam i Jacek stanowią parę, mieszkającą wspólnie, pod jednym dachem. Jak małżeństwo. Razem spędzają święta i wakacje, a w domu dzielą się obowiązkami.
- Niewiele jest takich par jak my w Lublinie - mówi Jacek. - Na to potrzeba odwagi. Kiedy wprowadziłem się do Adama, sąsiedzi omijali nas z daleka, a gdy mijali się z nami, gotowi byli napluć nam pod nogi. Z czasem do nas przywykli, zwłaszcza gdy przekonali się, że nie urządzamy żadnych burd, a nasze mieszkanie nie jest miejscem schadzek. Po prostu przekonali się, że prowadzimy w miarę spokojne życie.
- Niechętny stosunek do homoseksualistów - wtrąca Adam - bierze się z niewiedzy; bo to, co obce, budzi strach. I z faktu, że z reguły przedstawia się nas, szczególnie w mediach, w niekorzystnym świetle. Szukając sensacji, wyciąga się na światło dzienne sprawy z pogranicza kryminału. A przecież wśród nas jest wielu ludzi uczciwych, niewadzących nikomu. Obaj są zgodni, że problem homoseksualizmu przedstawiany jest nierzadko tendencyjnie, że nie uświadamia się należycie młodych ludzi, że brakuje rzeczowych programów i publikacji naświetlających ten problem.
Kamuflaż
Tymczasem homoseksualiści są wszędzie, zajmują eksponowane stanowiska, ale rzadko mają odwagę przyznać się do swoich preferencji. Uczynili to tylko nieliczni, jak m.in. aktorzy Marek Barbasiewicz i Jacek Poniedziałek. Inni, znani ze srebrnego ekranu, zapierają się swojej inności. Niekiedy nawet się żenią, żeby nie padł na nich cień podejrzenia. Dlaczego? Bo homoseksualiści są traktowani w społeczeństwie jako czarne owce. To ich obwiniano za rozprzestrzenienie się epidemii AIDS, zostali (z powodu swoich praktyk seksualnych) odtrąceni przez Kościół, mimo iż wielu spośród nich jest wierzących.
Ukrywają się ze strachu, szczególnie w pracy, bojąc się dyskryminacji, że ktoś ten fakt bycia gejem wykorzysta przeciwko nim. Często więc tylko grono najbliższych przyjaciół wie, że mieszkają razem. Muszą się kamuflować, nie zapraszają do siebie obcych, nie uczestniczą wspólnie w oficjalnych imprezach. A w pracy starają się być perfekcyjni, gdyż wtedy homoseksualizm nie będzie pretekstem do zwolnienia z firmy. - Kobietom łatwiej się z tym żyje - mówi Adam. - Nikogo wszak nie dziwi fakt, że przyjaciółki mieszkają razem, że idą po ulicy, trzymając się za rękę.
Chcieliby legalizacji związków
...ale nie poprzez ośmieszające śluby. Niechby był możliwy choćby kontrakt prawny, żeby mieli prawo do dziedziczenia, ponieważ przecież wspólnie pomnażają swój majątek. - Dziś - mówi Jacek - przychodzi rodzina Adama i wszystko zabiera. I ja nie mam do niczego żadnego prawa... Dlatego chcielibyśmy móc rozliczać się wspólnie z fiskusem, być w świetle prawa traktowani jednakowo. - Jeżeli któryś z nas znalazłby się w szpitalu - dodaje Adam - to nikt mojemu parterowi nie udzieli informacji. Jesteśmy traktowani jak obcy ludzie, chociaż de facto żyjemy we wspólnym stadle.
Absolutnie nie zgadzają się na adopcję dzieci, takiego prawa nie akceptują. - Dziecko - twierdzą zgodnie - powinno wychowywać się w tradycyjnej rodzinie, z ojcem i matką. To zupełnie od siebie sprawy niezależne.
Sumując, życzyliby sobie więcej akceptacji, tolerancji i zrozumienia ze strony społeczeństwa oraz chcieliby dożyć czasów, gdy niepotrzebny będzie żaden kamuflaż. Nie chcą afiszować się ze swoją innością, ale też nie chcieliby się ciągle ukrywać.
Janusz Świąder