Przeszczep brody: To naprawdę działa

Żyjemy w złotych czasach dla brodaczy. Bujny zarost na twarzy uważany jest nie tylko za oznakę męskości. To również dowód na to, że jego posiadacz podąża za aktualnymi trendami. Ale co w sytuacji, kiedy za nic nie możemy go wyhodować?

Z pomocą przychodzi nauka. Skoro da się przeszczepić organy wewnętrzne, a także włosy, to dlaczego nie zastosować podobnego rozwiązania w przypadku zarostu? Okazuje się, że taki zabieg jest jak najbardziej możliwy. Co ciekawe, cieszy się on coraz większą popularnością wśród mężczyzn na całym świecie.

W jaki sposób przebiega ten nietypowy przeszczep? Lekarz pobiera mieszki włosowe z tyłu lub boku głowy, a następnie precyzyjnie umieszcza je na twarzy pacjenta. Wykonujący zabieg musi zadbać o to, aby przeszczepione mieszki osiadły w nowym miejscu pod odpowiednim kątem. Inaczej nici z pięknego i bujnego zarostu.

Sam zabieg nie należy do najbardziej skomplikowanych, ale jego efekty są widoczne dopiero po kilku miesiącach. Mieszki włosowe muszą przyzwyczaić się do funkcjonowania w nowym miejscu. Warto wspomnieć, że kiedy już to zrobią, to osoba, która zdecydowała się na przeszczep może się nawet normalnie golić.

Reklama

Pozostaje jeszcze sprawa ceny. Szykowna broda to nie tylko kwestia czasu - nawet w przypadku przeszczepionego zarostu. Na ten zabieg mogą pozwolić sobie naprawdę zamożni panowie.

W Stanach Zjednoczonych ceny wahają się od 4 aż do 12 tysięcy dolarów. Na wyspach brytyjskich za taką operację należy zapłacić średnio 3 tysiące funtów. W przeliczeniu daje to około 15 tysięcy polskich złotych.

Lekarze podkreślają jednak, że nie spotkali się z klientami, którzy byliby nie zadowoleni z rezultatów. W przeciwieństwie do operacji plastycznych, przeszczep brody nie wiąże się z żadnym ryzykiem. No chyba, że moda na brody bezpowrotnie przeminie... 

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama