Współczesne telewizory są gorsze od Rubina?

"Współczesne telewizory produkowane dla rynku konsumenckiego dysponują dźwiękiem znacznie gorszym niż produkowany w Warszawie od lat 70., radziecki Rubin 714p" - tak twierdzi dr Grzegorz Augustyn, akustyk. Czy to rzeczywiście prawda? Przedstawiamy jego opinię w tej sprawie.

- Rubin miał dużą skrzynię, w której mieściła się membrana głośnika o średnicy rzędu nawet 10 cm - wyjaśnia dr Grzegorz Augustyn, akustyk, specjalista branży Audio Video, członek InfoCOMM - organizacji zrzeszających profesjonalne firmy instalacyjne. - Membrana pracowała w komorze zamkniętej lub częściowo wentylowanej. Niektóre ówczesne, bardziej udane, modele telewizorów zamiast przetwornika szerokopasmowego dysponowały nawet głośnikami koaksjalnymi (dwa głośniki, niskotonowy i wysokotonowy, w konstrukcji współosiowej). A do tego głośniki skierowane były w bok lub do przodu, w stronę widza.

Reklama

A dziś? W coraz bardziej płaskich obudowach odbiorników, za cienką, designerską rameczką, po prostu nie ma miejsca na głośniki wysokiej jakości. Producenci telewizorów znaleźli się pod ścianą. Przetworniki wciskane są tam, gdzie akurat jest miejsce, a nie, gdzie powinny się znaleźć, by optymalnie grać. Są też o wiele za małe. Aby uzyskać przyzwoitą jakość dźwięku, trzeba dobrze poruszyć powietrzem. Głośniczki o średnicy 2,5 cm nie są w stanie zagrać dużą mocą, a przy wysokich poziomach dźwięku nie grzeszą czystością odtwarzania. Trudno się dziwić, skoro w sprzęcie wyższej klasy taką średnicę miewają głośniki wysokotonowe, a nie pełnozakresowe przetworniki.

 - W jednym z moich telewizorów głośniki znalazły się z tyłu, pomiędzy gniazdami sieciowymi i miejscem na uchwyt - mówi dr Augustyn. - Oczywiście, do oglądania bieżącego materiału, nadawanego przez stacje telewizyjne, jest to wystarczające. W bardziej markowych jest lepiej - pojawiają się projektory dźwięku i pasywne membrany, gwarantujące całkiem przyzwoity dźwięk. Mówimy jednak o wysokiej półce cenowej, gdzie jest przestrzeń na innowacje. Na wysoką cenę składa się też to, że serie są krótsze, więc i koszty wyższe, a poza tym w cenie zawarty jest koszt serwisu. Jednak nawet i w przypadku tych telewizorów sformułowania typu "dźwięk surround" czy "oszałamiające efekty przestrzenne" traktujmy jako slogany marketingowe. To co możemy dziś mieć, to dźwięk Dolby Digital - głównie stereo, lub ProLogic, czyli namiastkę surround. Logika wskazuje, że choćby nie wiem jak ulokować głośniki w obudowie telewizora, dźwięku dookólnego się nie uzyska.

Jak twierdzi ekspert, klientów sklepów z telewizorami można podzielić na dwie grupy. Do pierwszej należą ci, którzy postawią telewizor na stoliku, w odpowiednio wyeksponowanym miejscu w salonie, włączą do gniazda antenę... i tyle. Takim wystarczy dźwięk stereo o znośnej jakości, który pozwoli rozumieć słowa i słyszeć efekty, choć o wiernym ich odtwarzaniu nie ma mowy. Druga grupa klientów kupuje telewizor jako składnik kina domowego, więc z góry zakłada, że zostanie on obudowany zestawem głośników. Dla nich dźwięk, jaki emituje telewizor, ma drugorzędne znaczenie. Ma on gwarantować właściwą jakość sygnału wyjściowego, to wystarczy.

Taki podział obowiązuje dziś, bo wkrótce to się zacznie zmieniać. Gdy upowszechni się telewizja, wykorzystująca technologię OLED, głośniki najprawdopodobniej znikną z telewizorów na zawsze. Grzegorz Augustyn pociesza wprawdzie, że to nie takie oczywiste, bo rozwiązaniem dla supercienkich telewizorów byłyby głośniki wewnętrzne w postaci cienkich paneli w technologii promieniowania powierzchniowego... Ale chyba jednak powinniśmy się przyzwyczajać do myśli, że nabywca telewizora znajdzie się w sytuacji adepta , który, kupując narty, wie, że aby stanąć na stoku, musi jeszcze dokupić co najmniej wiązania i buty. A skoro już trzeba będzie nabywać do telewizora zewnętrzny sprzęt audio, to dlaczego jakość wytwarzanego przezeń dźwięku nie miałaby wreszcie dorównywać jakości obrazu?

Nasz komentarz

Ekspert twierdzi, że rozwiązaniem tego problemu może być zewnętrzny głośnik do telewizora. Podaje on jako przykład JBL Cinema SB200 (1399 zł) oraz 5,1-kanałowy system kina domowego Harman Kardon HKTS 35BQ (3299 zł). To oczywiście tylko jedne z przykładów. My mieliśmy szansę przetestować Bose Lifestyle 135 - drogi (ponad 10 tys. zł!), ale bardzo profesjonalny system. Soundbarów oraz zestawów nie brakuje na rynku i rzeczywiście, oferują one dźwięk lepszy niż prosto z telewizora. Ale to nikogo raczej nie zaskakuje - wiadomo to doskonale od czasów kina domowego 5.1 i odtwarzaczy DVD. Albo w sumie było wiadomo jeszcze wcześniej, aczkolwiek po debiucie Rubina.

Informacja prasowa/INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy