W końcu poznaliśmy datę premiery serwisu streamingowego Disney+
Popularny koncern podzielił się właśnie z nami swoimi wynikami finansowymi za czwarty kwartał roku fiskalnego 2018, zdradzając przy okazji kilka innych ciekawych informacji, np. na temat swojej odpowiedzi na Netflixa.
Tak jak można było się spodziewać, przychody Disneya można liczyć w miliardach dolarów, a wszystko za sprawą dobrych wyników jego sieci medialnych oraz studiów, choćby Marvela, Pixara, Nat Geo czy marki Gwiezdne wojny. Wszystko to przełożyło się na wynik 59.4 mld dolarów, którego konkurencja może tylko zazdrościć.
Przy okazji dowiedzieliśmy się nieco więcej, a mianowicie poznaliśmy nazwę zapowiadanego wcześniej serwisu streamingowego, który trafi na rynek jako Disney+, a stanie się to pod koniec przyszłego roku. Oznacza to, że wtedy właśnie Netflix będzie musiał pożegnać się z dużą ilością swojej zawartości, która należy właśnie do Disneya, a konkretniej wszystkich Gwiezdnych wojen oraz produkcji Pixara i Marvela.
Disney będzie samodzielnie się na nich koncentrował, a do tego zapowiedział wiele ekskluzywnych tytułów z nimi związanych i nie tylko, jak skupiony wokół postaci Lokiego spin-off Thora, reboot marki High School Musical, nowa odsłona Potwory i spółka czy prequel do Rogue One z udziałem Diego Lony. Wygląda więc na to, że Netflix zamieni dotychczasowego partnera na poważnego konkurenta - czy to zagrozi jego pozycji? Trudno wyrokować przed premierą, ale jeśli Disney się przyłoży, a zapewne tak będzie, to jest to bardzo prawdopodobne.
Jeżeli zaś interesują Was szczegóły przychodów giganta, to CEO firmy, Bob Iger, wyjaśnił, że przychody sieci medialnych wzrosły o 9% do 6 mld USD, a mówimy tu o takich markach, jak kablowe kanały Disneya typu Freeform, ESPN czy flagowe Disney Channel. Przychody z broadcastingu IP Black-ish oraz dwóch serii opartych na licencji Marvela wzrosły zaś o imponujące 21% do poziomu 1.8 mld USD, a jeszcze lepszy wzrost zaliczył dział odpowiedzialny za filmy, którego przychody wzrosły o 50% do poziomu 2.2 mld USD - zdaniem CEO za sprawą takich hitów, jak Ant-Man i Osa oraz Iniemamocni 2 (zapewne pomógł tu także fakt, że w poprzednim kwartale debiutowały jedynie Auta 3).
Co jednak ciekawe, są też działy, gdzie Disney traci - dobra konsumpcyjne i media interaktywne, gdzie przychody spadły o 8% do poziomu 1.1 mld. Tak czy inaczej, wielu konkurentów marzy o podobnych osiągnięciach, więc pozostaje tylko pogratulować wyników i czekać na premierę Disney+, które może nieco odmienić krajobraz platform streamingowych, gdzie obecnie niepodzielnie rządzi Netflix.
Źródło: GeekWeek.pl/engadget