Seabreacher - inne motorówki właśnie przestały być cool
Chyba nie ma faceta, który chociaż raz nie marzył o łódce, luksusowym jachcie bądź też motorówce. Seabreacher to czysty ekstrakt pragnień o szybkości, luksusie i "byciu cool" i przy tym najlepsza pod słońcem zabawka dla dużego chłopca.
1,5 litrowy 260-konny silnik, zaledwie 612 kilogramów wagi, kabina na dwie osoby, rozpiętość "skrzydeł" wynosząca blisko 2 metry i barwy bojowe zdobiące kadłub. Jednym słowem Seabreacher - niezwykła łódź, która potrafi nie tylko diabelnie szybko poruszać się na powierzchni wody, ale także zanurzyć się w niej i następnie wyskoczyć dostarczając potężną dawkę adrenaliny pilotowi i siedzącej za nim dziewczynie.
Seabreacher X, który swoim kształtem przypomina rekina to najnowszy model, który firma Innespace Productions buduje ręcznie na indywidualne zamówienia dość zamożnych klientów.
Dysponując przynajmniej 80 tys. dolarów można kupić u nich maszynę swoich marzeń, której nawet malowanie i wykończenie wnętrza będzie dostosowane do własnych preferencji.
Po wejściu na pokład maszyny trzeba zaznajomić się ze sterowaniem. To przypomina bardziej przejęcie kontroli nad samolotem niż tradycyjną łodzią, gdyż mamy do czynienia nie z dwoma, a aż z trzema "wymiarami". Wszystko jest zasługą tego, iż Seabreacher potrafi też zejść pod wodę.
By zanurzyć "rekina" trzeba popchnąć dwa wolanty odpowiedzialne za ustawienie skrzydeł i odpowiednio nacisnąć dwa pedały gazu. Seabreacher zostanie wtedy wciągnięty pod wodę na głębokość niecałych dwóch metrów. Szarpnięcie za drążki sterownicze i przyciągnięcie ich z powrotem do siebie sprawi, że łódź wyskoczy ponad powierzchnię niczym delfin.
Trik ten wymaga wprawy, ale wygląda fenomenalnie i to nawet ze środka. Niektórzy z właścicieli modelu X nauczyli się nawet robić Seabreacherem beczki. W powietrzu!
Trzeba jednak pamiętać, że motorówka ta nie jest łodzią podwodną. Maksymalny czas zanurzenia wynosi około minuty. Zresztą, zasiadając za jej sterami raczej nie myśli się o oglądaniu mieszkańców głębin.
Najlepsze jednak jest to, że Seabreachera nie sposób jest rozbić. Nawet lądując na powierzchni wody bokiem nie trzeba obawiać się uszkodzenia maszyny. Łódź skonstruowano tak, aby zawsze powracała ona do pionu. Cóż, pozostaje tylko zebrać te 80 "kawałków" i wyjechać do Stanów, bo na razie tylko tam Seabreacher dopuszczony jest do poruszania się wodnych akwenach...