Mięso z laboratorium jeszcze w tym roku trafi do pierwszych restauracji
Jedna z singapurskich restauracji ma w planach jeszcze w tym roku serwować swoim klientom mięso z kurczaka wyprodukowane w laboratorium, dając im alternatywę dla tego hodowanego na farmach - czy pomysł chwyci?
Coraz więcej osób rezygnuje ze spożycia mięsa i tylko w części przypadków chodzi o kwestie zdrowotne, bo zdecydowanie więcej osób nie chce po prostu przyczyniać się do cierpienia zwierząt i wywołanych ogromnymi hodowlami zmian klimatycznych. Do tej pory najczęściej sięgały one po dania wegańskie i warzywne odpowiedniki mięsa (np. propozycje Beyond Burger), ale już niebawem pojawi się alternatywa w postaci mięsa wyhodowanego w laboratorium, a konkretniej nuggetsów z kurczaka, przy których produkcji nie ucierpiało żadne zwierzę. Wszystko dzięki temu, że lokalni ustawodawcy zdecydowali się zezwolić na używanie laboratoryjnego mięsa amerykańskiej firmy Eat Just.
Mowa o tzw. mięsie in vitro, czyli produkcie mięsa zwierzęcego, który w procesie wytwórstwa nie był jednak częścią żywego zwierzęcia. Badania nad mięsem in vitro rozpoczęły się w 2000 roku na Uniwersytecie Zachodnio Australijskim w Perth, a w 2008 roku część środowiska zapewniała, że jest już gotowe do komercjalizacji, tyle że brakuje zainteresowania ze strony rynku. Teraz powoli się to zmienia, co pomoże również obniżyć koszty produkcji, bo jak wiadomo rozwój na skalę przemysłową zawsze skutkuje obniżeniem cen. W tym konkretnym przypadku produkt ma przybrać formę panierowanego, przyprawionego kurczaka marki Good Meat, który na talerzu klientów wyląduje jako nuggetsy.
- Mięso in vitro bierze prawdziwe mięso - kurczaka, wołowinę czy jagnięcinę i produkuje prawdziwe mięso, bez konieczności zabijania zwierząt - tłumaczy Josh Tetrick, założyciel i CEO firmy Eat Just. Dodaje też, że to świetna metoda na ograniczenie hodowli zwierząt na świecie, bo jest to jedna z przyczyn problemów środowiskowych, jak niedobór wody, deforestacja czy zmiany klimatyczne na skutek produkcji dużej ilości gazów cieplarnianych. - Z pojedynczej komórki możesz stworzyć nieograniczoną ilość mięsa bez antybiotyków, bez deforestacji pojedynczego ara ziemi - dodaje Tetrick.
Nic więc dziwnego, że Singapur nie jest osamotniony we wsparciu inicjatywy (mając przy okazji własny cel, bo wpisuje się to w szerszą politykę wyspy, która ma w planach produkować 30% własnej żywności do 2030 roku) i dla przykładu widzieliśmy już współpracę KFC i Beyond Meat, które dostarcza popularnej sieci roślinną alternatywę kurczaka, a wegańskie burgery w ramach testów miał już też McDonald's. Jest to odpowiedź na konkretne potrzeby klientów, którzy coraz świadomiej wybierają to, co jedzą i choć jeszcze przez jakiś czas trudno będzie znaleźć na półkach mięso z probówki, to wygląda na to, że sytuacja powoli zmienia się na lepsze.
Źródło: GeekWeek.pl/cnet/Fot. Eat Just