Największy pechowiec świata?

Jakiś czas temu pisaliśmy o pani Joan Ginther - najszczęśliwszej chyba kobiecie świata, która 5-krotnie wygrała w stanowej loterii w Teksasie. Tym razem możecie poznać jej przeciwieństwo - 26-letniego Behara Merlaku, który najpierw wygrał 43 miliony euro, po czym zaproponowano mu zamiast tego... 70 euro i obiad na koszt kasyna.

Jakiś czas temu pisaliśmy o pani Joan Ginther - najszczęśliwszej chyba kobiecie świata, która 5-krotnie wygrała w stanowej loterii w Teksasie. Tym razem możecie poznać jej przeciwieństwo - 26-letniego Behara Merlaku, który najpierw wygrał 43 miliony euro, po czym zaproponowano mu zamiast tego... 70 euro i obiad na koszt kasyna.

Jakiś czas temu pisaliśmy o pani . Tym razem możecie poznać jej przeciwieństwo - 26-letniego Behara Merlaku, który najpierw wygrał 43 miliony euro, po czym zaproponowano mu zamiast tego... 70 euro i obiad na koszt kasyna.

Pan Merlaku - który oryginalnie pochodzi z Albanii - wybrał się ostatnio do kasyna w austriackiej Bregencji. Tam też postanowił on pograć na maszynie - jednorękim bandycie. Za którymś pociągnięciem ramienia automatu nasz bohater oniemiał - wokół niego rozjarzyła się feeria barw i otoczyły go dźwięki informujące o zgarnięciu Jackpota - głównej nagrody w zabawie - która wynosiła w tym momencie 43 miliony euro.

Reklama

Behar Merlaku nie mógł uwierzyć w swoje szczęście, postanowił więc uwiecznić tę chwilę przy pomocy kamery w swoim telefonie. Po chwili jednak jego szczęście runęło w gruzach, gdyż zjawili się pracownicy kasyna, którzy poinformowali go, że niestety jego wygrana była wynikiem błędu w oprogramowaniu - a wylosował on tylko 4 z 5 wymaganych identycznych figur przedstawiających owoce. I faktycznie, po bliższej inspekcji okazało się, że na automacie widnieją tylko cztery szczęśliwe owoce.

Zamiast więc 43 milionów euro, które nasz bohater zdążył już częściowo w myślach wydać, zaoferowano mu... 70 euro oraz kolację na koszt kasyna. Po odmówieniu tego marnego ochłapu pan Merlaku został z kasyna wyrzucony.

Obecnie 26-latek zatrudnił prawników z dużej kancelarii, aby złożyć przeciwko kasynu pozew i domagać się obiecanych mu początkowo pieniędzy. Będzie to największa tego typu sprawa na świecie, nic więc dziwnego, że przyglądać się jej będą bacznie właściciele kasyn z całego świata.

Kasyno sprytnie odbiło już piłeczkę do producenta felernej maszyny i odmawia przyjęcia jakiejkolwiek odpowiedzialności.

Pierwsza rozprawa ma się odbyć 10 stycznia przyszłego roku.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy