Ogniwa słoneczne obowiązkowe w Dubaju

Dubaj zbudował swoją potęgę na ropie, ale czarne złoto za kilkadziesiąt lat się skończy. Dlatego jego emir Muhammad ibn Raszid Al Maktum ma plan by wykorzystać także inny naturalny zasób, którego jest tam pod dostatkiem - światło słoneczne. Z tego powodu każdy tamtejszy dach będzie musiał obowiązkowo być pokryty panelami słonecznymi.

Dubaj zbudował swoją potęgę na ropie, ale czarne złoto za kilkadziesiąt lat się skończy. Dlatego jego emir Muhammad ibn Raszid Al Maktum ma plan by wykorzystać także inny naturalny zasób, którego jest tam pod dostatkiem - światło słoneczne. Z tego powodu każdy tamtejszy dach będzie musiał obowiązkowo być pokryty panelami słonecznymi.

Dubaj zbudował swoją potęgę na ropie, ale czarne złoto za kilkadziesiąt lat się skończy. Dlatego jego emir Muhammad ibn Raszid Al Maktum ma plan by wykorzystać także inny naturalny zasób, którego jest tam pod dostatkiem - światło słoneczne. Z tego powodu każdy tamtejszy dach będzie musiał obowiązkowo być pokryty panelami słonecznymi.

Wszystko to w celu osiągnięcia celu jakim jest zaspokojenie 75% całych potrzeb energetycznych Dubaju w roku 2050 właśnie ze Słońca, a mniej ambitny cel 25% osiągnięty ma zostać do roku 2030, kiedy to ogniwa słoneczne na każdym dachu mają stać się obowiązkowe. Dziś większość zużywanego tam prądu pochodzi ze spalania gazu ziemnego.

Reklama

Przejście na zieloną energię finansowane ma być przez Dubai Green Fund, który wsparty ma zostać przez szejka kwotą 27 miliardów dolarów. Za takie dalekowzroczne patrzenie w przyszłość władze Dubaju trzeba pochwalić, bo zamiast palić w piecu swoimi petrodolarami wolą one zapewnić sobie przyszłość na czas gdy źródło ropy się wyczerpie, a jednocześnie są w stanie odkupić nieco swoich (i naszych) naftowych grzechów popełnionych wobec planety.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy