Tajemnicze zjawisko na plaży na Ukrainie

Naukowcy zastanawiają się, skąd wzięła się wysoka na kilka metrów fala, która uderzyła w plażę w rejonie Odessy na Ukrainie. Masy wody wdarły się na wybrzeże, porywały leżaki i ludzi. Plaża przypomina pobojowisko. Rannych zostało kilka osób, w tym dzieci.

Naukowcy zastanawiają się, skąd wzięła się wysoka na kilka metrów fala, która uderzyła w plażę w rejonie Odessy na Ukrainie. Masy wody wdarły się na wybrzeże, porywały leżaki i ludzi. Plaża przypomina pobojowisko. Rannych zostało kilka osób, w tym dzieci.

Piękna, słoneczna pogoda na wybrzeżach Morza Czarnego w Odessie na Ukrainie. Dziesiątki osób wylegują się na słońcu, a dzieci budują zamki z piasku. Nagle w plażę uderza wysoka na 3 metry fala, która wdziera się kilkadziesiąt metrów w głąb nabrzeża i porywa wszystko na swej drodze.

 

Następnie woda cofa się i wciąga do morza kilkanaście osób. Ratownikom udaje się uratować z wody 15 plażowiczów, spośród których czworo dzieci i dwoje dorosłych trafia z obrażeniami ciała do szpitali. Plaża wygląda jak pobojowisko, nic nie jest na swoim miejscu, wszędzie leżą połamane i poprzewracane leżaki.

Reklama

 

Zjawisko swoim przebiegiem przypominało uderzenie tsunami, ale w rzeczywistości nim nie było, ponieważ służby sejsmologiczne żadnego trzęsienia ziemi, które mogłoby wyzwolić wysokie fale, w tym regionie nie odnotowały.

 

Czym więc było owe zjawisko? Fale mogły powstać na skutek upadku meteorytu, jednak kosmiczna skała musiałaby uderzyć w dno Morza Czarnego, a więc musiałaby też wywołać wstrząs, który odnotowałyby sejsmografy. Tak się jednak nie stało.

Wyklucza to jednocześnie możliwość wybuchu bomby, spoczywającej na dnie od czasu Drugiej Wojny Światowej. Tak wysoką falę byłby w stanie wywołać jedynie ładunek jądrowy. 3-metrowego tsunami nie spowodował też wybuch podmorskiego wulkanu, ponieważ w rejonie aktywności wulkanicznej nigdy nie notowano.

 

Eksperci zachodzą w głowę, co to mogło być. Najbardziej wiarygodne są dwie wersje. Jedna, że fale spowodowało podmorskie osunięcie ziemi. Druga wskazuje na zjawisko nazywane meteotsunami. Świat usłyszał o nim pierwszy raz w listopadzie 2009 roku, choć obserwowano je wcześniej wielokrotnie.

 

Tym razem jednak szkody były na tyle duże, że naukowcy przestali ten fenomen bagatelizować. W północne wybrzeże australijskiej Tasmanii niespodziewanie uderzyły wysokie fale, które wdzierały się w głąb lądu i zatapiały wszystko, co stanęło im na drodze.

 

Zjawisko meteorologicznego tsunami z wyglądu praktycznie niczym nie różni się od zwykłego tsunami. Różnica polega natomiast w przyczynie jego powstawania. Zwykłe tsunami jest najczęściej efektem potężnego podmorskiego trzęsienia ziemi.

Natomiast meteotsunami powstaje, gdy nad morzem z dużą prędkością przechodzi ośrodek niskiego ciśnienia w skali makro lub komórka burzowa w skali mikro. Pojawiają się wysokie fale sztormowe, które z charakterystyczną częstotliwością docierają do wybrzeża, a następnie powracają do źródła i znów zmierzają ku wybrzeżu.

 

Wygląda to tak, jakbyśmy przechylali pełną wody miskę raz w jedną stronę, a raz w drugą. Tworzące się fale odbijałyby się na przemian od obu brzegów jednocześnie zwiększając swoją wysokość. Meteotsunami może trwać zarówno kilka minut, jak i kilka godzin.

 

Uzależnione jest to od aktywności układu niżowego lub chmury burzowej i prędkości ich przemieszczania się. W przypadku północnej Tasmanii fale, które wytworzyły się na Cieśninie Bassa uderzały w ląd przez około 10 minut, po czym całkowicie ustąpiły.

 

W kilku ostatnich latach informowaliśmy o podobnych zjawiskach na wybrzeżach Indonezji, Republiki Południowej Afryki, Algierii, Bułgarii i Meksyku. Wszędzie tam uderzało meteotsunami powodując spustoszenia i pozostając przez dłuższy czas tajemnicą bez wyjaśnienia.

Meteotsunami najczęściej zdarza się w krajach basenu Morza Śródziemnego i na wschodzie Azji. Najwyższe zmierzone meteotsunami miało wysokość 4,8 metra i uderzyło w wybrzeża Zatoki Nagasaki w Japonii.

 

Wysokość 3-4 metrów osiągnęło natomiast w porcie Longkou w Chinach oraz w porcie Ciutadella w hiszpańskiej Barcelonie. Meteotsunami posiada różne nazwy w zależności od regionu w którym się pojawia. W hiszpańskiej Katalonii nazywane jest rissaga, na Malcie mówi się o milghuba, nad Adriatykiem i na Sycylii we Włoszech o marrobbio, zaś w Japonii o abiki.

 

W przypadku Ukrainy przyczyną mogła być rozbudowana chmura, która przetoczyła się nieco na południe od Odessy, przynosząc ulewne deszcze i sztormowy wiatr. Fenomen ten dowodzi, że tsunami może się pojawić w każdej chwili i stanowić dla nas poważne zagrożenie.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy