Trójkołowy pojazd na... odchody

Donosiliśmy już kiedyś o tym, że w Japonii powstał prototypowy motocykl na fekalia. Tym razem stworzono taki pojazd, który działa i jest używany na co dzień w miejscu gdzie paliwa tego typu nigdy nie zabraknie. W zoo w Denver.

Donosiliśmy już kiedyś o tym, że w Japonii powstał prototypowy motocykl na fekalia. Tym razem stworzono taki pojazd, który działa i jest używany na co dzień w miejscu gdzie paliwa tego typu nigdy nie zabraknie. W zoo w Denver.

Donosiliśmy już kiedyś o tym, że . Tym razem stworzono taki pojazd, który działa i jest używany na co dzień w miejscu gdzie paliwa tego typu nigdy nie zabraknie. W zoo w Denver.

Pojazd ten nie jest konstrukcją całkowicie nową, gdyż to przerobiona, popularna autoriksza z Tajlandii nazywana przez miejscowych "tuk-tuk" (z prostego względu, ich dwusuwowy silnik wydaje charakterystyczny odgłos, który brzmi właśnie tak). Pracujący dla zoo inżynierowie przerobili ją w ten sposób, że zamontowali w jej tylnej części specjalny silnik, do którego wrzucane są zwierzęce odchody, wcześniej sprasowane w niewielkie, twarde kulki. Tam są one poddawane działaniu wysokiej temperatury w warunkach beztlenowych, w wyniku czego powstaje tak zwany gaz wodny (zwany też syntezowym).

Reklama

Składa się on głównie z tlenku węgla i wodoru, a gazy te wspólnie są spalane generując energię, która napędza elektryczny generator. Powstała w ten sposób energia elektryczna gromadzona jest w bateriach.

Taki przerobiony tuk-tuk, mimo że działa i jest używany na co dzień w zoo, to nadal jest raczej tylko eksperymentem i zabiegiem reklamowym. W ten sposób zoo chciało zainaugurować swój program, w ramach którego 90% odpadów powstałych w ogrodzie będzie przetwarzanych na energię. Kolejnym etapem tego programu ma być zainstalowanie identycznego systemu do zasilania wybiegu dla słoni (które same wygenerują sobie z pewnością duże ilości "paliwa").

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy