Van Nistelrooy w Wiśle? Bez żartów...

Media w Polsce dużo trąbiły ostatnio na temat ewentualnego ściągnięcia Van Nistelrooya do Wisły Kraków. I choć sam dyrektor krakowian zdementował te doniesienia, zagraniczne media szybko podchwyciły ten wątek.

Media w Polsce dużo trąbiły ostatnio na temat ewentualnego ściągnięcia Van Nistelrooy'a do Wisły Kraków. I choć sam dyrektor krakowian zdementował te doniesienia, zagraniczne media szybko podchwyciły ten wątek.

Ostatnie półtorej sezonu Holender spędził w ekipie Hamburger SV, z którym teraz zajął 7 miejsce w niemieckiej Bundeslidze. Taka lokata nie gwarantuje zespołowi z Hamburga gry w jakichkolwiek europejskich pucharach, co tylko ułatwiło byłemu napastnikowi Realu Madryt podjęcie decyzji o odejściu.

Paradoksalnie, niemieckie media dość żywo zareagowały na polskie doniesienia o przenosinach Holendra pod Wawel i przyjęły to jaką bardzo możliwą opcję. W barwach Wisły Van Nistelrooy miałby bowiem to, co dla niego w tej chwili najważniejsze - walkę o Ligę Mistrzów. Według polskich mediów wszystko rozbija się jednak o pieniądze, które w dużej ilości miałyby być zaproponowane Holendrowi za samo podpisanie kontraktu. A w grę przecież wchodzi jeszcze sama pensja zawodnika.

Jednak nie oszukujmy się. Popularny Ruud prędzej przeniósłby się z powrotem do Hiszpanii, aniżeli zdecydował się an grę u mistrza Polski. Być może skusiłyby go pieniądze z Rosji, albo Ukrainy, gdzie krajowe kluby potrafią pokazać coś ciekawego na międzynarodowych arenach. Ale te polskie - wątpię.

Z jednej strony szkoda, bo 34-letni dziś piłkarz był jednym z najskuteczniejszych snajperów ubiegłej dekady, a piłkarza takiego kalibru jeszcze na boiskach Ekstraklasy nie było. Ale naprawdę prościej jest się nie łudzić i jak najszybciej przyjąć do wiadomości, że transfer Van Nistelrooy'a do Wisły to po prostu jedna wielka bajka, których w tym okienku transferowym nasłuchamy się jeszcze naprawdę wiele.

Geekweek
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas