W Korei sklep przychodzi do klientów

Największa brytyjska sieć hipermarketów (są one także w Polsce, a ich nazwa zaczyna się na literkę T) jakiś czas temu rozpoczęła ekspansję na rynki azjatyckie. Tamtejszy klient różni się jednak od przeciętnego Europejczyka, dlatego też sklepy te musiały obrać inną, ciekawą strategię.

Największa brytyjska sieć hipermarketów (są one także w Polsce, a ich nazwa zaczyna się na literkę T) jakiś czas temu rozpoczęła ekspansję na rynki azjatyckie. Tamtejszy klient różni się jednak od przeciętnego Europejczyka, dlatego też sklepy te musiały obrać inną, ciekawą strategię.

Największa brytyjska sieć hipermarketów (są one także w Polsce, a ich nazwa zaczyna się na literkę "T") jakiś czas temu rozpoczęła ekspansję na rynki azjatyckie. Tamtejszy klient różni się jednak od przeciętnego Europejczyka, dlatego też sklepy te musiały obrać inną, ciekawą strategię.

Po dogłębnych badaniach rynku okazało się, że Koreańczycy jako jeden z najciężej pracujących narodów świata nie mają często czasu na długie zakupy w klasycznym sklepie. Dlatego Tesco zainstalowało na stacjach metra specjalne banery, będące idealnymi kopiami prawdziwych półek sklepowych, z towarami jakie faktycznie tam się znajdują. Każdy towar został opatrzony odpowiednim kodem, który wystarczy zeskanować za pomocą swojego smartfona. Takie zakupy doręczane są prosto do domu o wybranej przez nas godzinie. Pomysł chwycił i obecnie Koreańczycy masowo korzystają z nowej formy robienia zakupów.

Reklama

Poniżej możecie obejrzeć reklamówkę tego sklepu, która zdobyła w tym roku nagrodę na Międzynarodowym Festiwalu Reklamy w Cannes.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama