Odnaleziono tajną limuzynę z czasów PRL
Ukrywany przez lata pancerny Cadillac, który prawdopodobnie służył do ochrony Edwarda Gierka, został odnaleziony przez pracowników Muzeum Motoryzacji i Techniki. Pojazd uznany za zaginiony odkryto niedawno pod Radomiem.
"Odnaleźliśmy go dosłownie wrośniętego w ziemię pod Radomiem" - powiedział Patryk Mikiciuk z Muzeum Motoryzacji i Techniki.
Historia tego amerykańskiego Cadillaka jest bardzo zawiła. Początki jego polskich losów rozpoczynają się pod koniec lat 70. W 1976 roku po strajkach w Radomiu zrobiło się w kraju gorąco. W środowisku władzy zaczęto obawiać się tłumów, które mogły wyjść na ulicę. Najbardziej zagrożony w tamtym czasie był ówczesny I Sekretarz KC PZPR Edward Gierek. Najprawdopodobniej przygotowano więc "plan ewakuacji", który zakładał sprowadzenie do Warszawy specjalnego, opancerzonego samochodu.
"Cadillac pojawił się w Polsce w 1978 roku, a jego rejestracje były amerykańskie. Ten samochód oczywiście nie mógł jeździć po ulicach, więc auto było schowane w Warszawie w kontenerze przy dworcu Gdańskim. W razie zamieszek miało wyjechać z tego kontenera, wziąć Gierka do specjalnego bagażnika i wyjechać za granicę" - powiedział Mikiciuk i zdradził, że samochód stał w kontenerze do 1981 roku. Podczas tego postoju był moment, kiedy ktoś bez wiedzy przełożonych pożyczył pojazd, by przewieźć znajomych do ślubu.
Sytuację tę opisuje naoczny świadek wydarzenia, kolekcjoner samochodów Andrzej Esse. Jego relację można znaleźć w książce Tomasza Szczerbickiego "Samochody w PRL. Rzecz o motoryzacji i nie tylko".
"Było to pod koniec lat 70. Przechodząc koło Pałacu Ślubów, zobaczyłem pięknego nowego Cadillaka Fleetwood na amerykańskich numerach rejestracyjnych, przystrojonego do ślubu, czekającego na parę młodą. Zainteresowany oglądałem go z ciekawością. Po jakimś czasie podszedł do niego wysoki młody człowiek. Ostrzyżony krótko po amerykańsku. Mówił dobrze po polsku, ale unikał odpowiedzi i rozmowy, rozglądając się nerwowo dookoła. (...)" - mówi w wywiadzie Esse.
"Gdy kierowca otworzył drzwi, które zachowały się dziwnie i nietypowo, przyjrzałem się uważnie i stwierdziłem, że jest to pojazd profesjonalnie opancerzony. Nie dając niczego po sobie poznać, nie zadawałem więcej pytań i zacząłem go równie profesjonalnie oglądać. I tak na kołach o dziwnie opisanych i oznaczonych oponach, oprócz wentyli zauważyłem +trzymacze+. Systemy otwierania drzwi, okien czy wentylacji były zupełnie inne. Ciemnozielone szyby, które na pierwszy rzut oka wziąłem za polaryzowany antisol, po bliższym przyjrzeniu okazały się wielowarstwowe, klejone. (...)" - opisuje Esse.
"Całe lata nie było wiadomo, co działo się z tajemniczym, amerykańskim Cadillakiem. Aż do teraz" - opowiada Zbigniew Mikiciuk.
"Pewnego dnia przyjechał do naszego muzeum człowiek, który powiedział, że jest właścicielem pancernego Cadillaka. Przyjąłem to za dobrą monetę, przekazałem informację Patrykowi i okazało się, że to ten samochód opisywany wcześniej w książkach" - dodał właściciel Muzeum w Otrębusach.
"Parę lat temu natrafiłem na trop - plotki związane z tym samochodem. Na początku nie wiedziałem, że chodzi o ten pojazd. Zacząłem tropić i łączyć fakty. Okazało się, że ten pancerny Cadillac został w kraju mimo tego, że podobno miał być sprzedany za granicą. Odnaleźliśmy go dosłownie wrośniętego w ziemię pod Radomiem. Samochód był własnością osoby prywatnej i stał w krzakach na terenie należącym do właściciela" - powiedział Patryk Mikiciuk.
Wiadomo, że samochód jest wyczyszczony, znajduje się na nim trochę rdzy. Przez to, że pojawiły się na drzwiach dziury widać opancerzenie samochodu. Szyba jest pancerna i dach też. Boczne szyby auta zostały zmodyfikowane.
Pancernego Cadillaka, który najprawdopodobniej służył ochronie Edwarda Gierka, oglądać można w Muzeum Motoryzacji i Techniki w Otrębusach.