Rosja zaatakowała Twittera i Facebooka?
Czy największe serwisy społecznościowe zostały sparaliżowane przez atak na jednego z blogerów? Prawdopodobnie. I to w dodatku z powodów politycznych.
W czwartek (6.08.2009) dziesiątki milionów osób nie mogły korzystać z serwisów Twitter, Facebook oraz LiveJournal. Uniemożliwił to skuteczny atak DDoS. Możliwe, że powodem przeciążenia serwerów serwisów społecznościowych był jeden z gruzińskich internautów - Cyxymu.
W rozmowie z brytyjskim dziennikiem "Guardian" powiedział on, że za atakiem stoi Kreml, który chciał w ten sposób uciszyć jego krytykę pod adresem Rosji i jej sposobu rozwiązania problemu Południowej Osetii - jednego z regionów Gruzji, który w zeszłym roku ogłosił niepodległość, pozostając jednak pod ochroną Federacji Rosyjskiej.
Atak na tak dużą skalę, który dotknął trzy globalne serwisy z dużą liczbą serwerów mógł być zorganizowany tylko przez kogoś, kto dysponował ogromnymi zasobami - dodał Cyxymu, którego nick jest łacińskim zapisem rosyjskiej wymowy Suchumi - drugiego z autonomicznych regionów Gruzji - Abchazji - która także dąży do samodzielności. Nie wykluczył on, że fizycznie ataku dokonali zwykli crackerzy, zlecenie przyszło jednak, jego zdaniem, z Moskwy.
Cyxymu ujawnił, że naprawdę ma na imię Georgy i jest 34-letnim wykładowcą ekonomii w Tbilisi, stolicy Gruzji. Ujawnił, że w zeszłym roku także padł ofiarą ataku, który wtedy unieruchomił jednak tylko serwis LiveJournal. Wszystko dlatego, że jest on zaciekłym krytykiem polityki Moskwy w regionie Kaukazu.
Co dokładnie zablokowało serwisy? Okazało się, że zwykli użytkownicy internetu - z adresu poczty elektronicznej Cyxymu poszły w świat miliony e-maili z prośbą o kliknięcie w link, prowadzący do jego bloga. Ponieważ wiele osób w niego kliknęło, serwery uległy przeciążeniu i serwisy stały się niedostępne - pisze The Register.
Max Kelly, dyrektor ds. bezpieczeństwa serwisu Facebook, poinformował, że atak faktycznie wymierzony był w internautę o nicku Cyxymu.