Nie lubią Heyah

Wywołana ostatnią kampanią reklamową Heyah niechęć pomorskich miejscowości do "czerwonorękiego" operatora nie zakończyła się na niedawnym wyrzuceniu billboardów z miejscowości Rowy. Teraz wójt Ustki ma zamiar zawiadomić prokuraturę.

Wywołana ostatnią kampanią reklamową Heyah niechęć pomorskich miejscowości do "czerwonorękiego" operatora nie zakończyła się na niedawnym wyrzuceniu billboardów z miejscowości Rowy. Teraz wójt Ustki ma zamiar zawiadomić prokuraturę.

Powodem pozwu ma być rozstawienie plakatów bez zezwolenia gminy. Dowodem w śledztwie będą zdjęcia plakatów wykonane przez sołtysa Rowów.

- Te reklamy to dziadostwo - twierdzi wójt Ustki Tomasz Wszółkowski.

- Na każdym plakacie jest napis "negatyw", który sugeruje, że jest to odwrócenie przekazu. Zapewniam, że końcowy wydźwięk kampanii będzie pozytywny. Zwracamy uwagę na wakacyjne miejsca, bo tam właśnie będzie można się bawić z Heyah - tłumaczyła rzecznik firmy Agata Borowska.

W drugiej części kampanii, w Rowach, przy plaży pojawiły się plakaty Heyah z napisami "Strefa Zagrożenia" i "Uważaj na nosicieli". W obliczu krążących po Wybrzeżu pogłosek o panoszącej się epidemii świnki, nie był to najlepszy ruch Heyah (chyba, że chodziło wyłącznie o rozgłos medialny - przyp. red.). Sołtys Rowów Jadwiga Fudala "zaaresztowała" plakaty.

Reklama

Z kolej władze Rewala w związku z kampanią odmówiły Heyah prawa do organizowania imprez w ich miejscowości.

W tej kampanii Heyah posługuje się też innymi hasłami: "Nie jedźcie na Mazury", "Nie chodźcie na imprezy" czy "Unikajcie przyjaciół", jednak w innych miejscach nie spotkały się one z negatywnym przyjęciem - donosi "Gazeta Wyborcza".

(źródło: Web Express: http://www.di.com.pl/, opr. Marcin Opolski)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Heyah
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy