Dieta-cud? Nie istnieje. Redukuj powoli!
Nie ma więcej obiegowych opinii i "ludowych prawd" na żaden inny palący problem ludzkości, niż odchudzanie. Piszę to z pełną odpowiedzialnością i świadomością istnienia wszystkich recept na katary i kace, każdej naszej babci czy cioci. Nieważne że niedługo zasiedlimy Układ Słoneczny - niektórzy z nas dalej będą wierzyć w magiczne herbatki czy diety-cud.
Trzeba jednak z drugiej strony przyznać, ze temat spalania tłuszczu wciąż skrywa przed nami wiele zagadek, jedynym pewnikiem wydaje się tylko deficyt kaloryczny - musisz spalać więcej, niż przyswajasz. Teraz cały ambaras o to, jak to zoptymalizować, regulować tempo, czy uchronić się od tzw "efektu jojo". Najnowsze wyniki badań australijskich badaczy rzucają jednak na to nowe światło.
W eksperymencie brało udział 51 otyłych mężczyzn, których podzielono na dwie grupy. Pierwsza grupa utrzymywała deficyt kaloryczny przez 16 tygodni, w drugiej natomiast zastosowano naprzemiennie 2 tygodnie redukcji i 2 tygodnie zerowego bilansu kalorycznego (czyli jedli tyle ile spalali), co dało w jej przypadku 30 tygodni próby.
Do tej pory tego typu badania nad taką przerywaną redukcją dotyczyły krótszych okresów (np. 5 dni na 5) i nie wykazywały większych korzyści w stosunku do tradycyjnych metod, ale omawiane badanie wynikami naprawdę "wjechało z buta".
Grupa druga zrzuciła średnio aż o 5 kilo więcej. Zajęło to co prawda dłuższy czas niż grupie pierwszej, ale warto pamiętać że sam okres na deficycie był taki sam. Co więcej, jak zbadali naukowcy procentowy spadek spoczynkowego wydatkowania energii był w grupie drugiej znacznie mniejszy!
Czym tu się podniecać? Ów spadek uważany jest za głównego winowajcę tego fatalnego efektu jo-jo. Potwierdziło się to zresztą, gdy naukowcy po 6 miesiącach od zakończenia eksperymentu zapukali do drzwi uczestników. Powrót wagi w grupie drugiej był dwa razy mniejszy niż w pierwszej! Kapitalnie, prawda?
Wszystko super, ale co my możemy z tego wyciągnąć? Pamiętać należy, że badanie dotyczyło osób otyłych, do tego nietrenujących. Wciąż jednak prawidłowym wydaje się założenie, że skuteczność redukcji warunkuje nie tyle jej tempo, co ilość czasu spędzonego na restrykcji kalorycznej.
Z tego względu warto chyba za odchudzanie nieco wcześniej, dzieląc całe przedsięwzięcie na krótsze okresy, przerywane lekkimi (!) dyspensami, co pozwoli zamienić nam bojler na kaloryfer bardziej komfortowo, skutecznie i bez interwencji hydraulika.
Siła Żubra!
Piszcie do mnie ze swoimi pytaniami na Karol.dacosta@interia.pl
Znajdziecie mnie także na Facebooku!!W artykule starałem się wytłumaczyć wszystko w sposób jak najbardziej przystępny, jeśli jednak interesuje was bardziej szczegółowe omówienie zapraszam na film!
***Zobacz materiały o podobnej tematyce***