Czy to już koniec elektroniki „Made in China”?

Coraz więcej firm technologicznych szuka swoistej ucieczki z Państwa Środka. Pomimo zmiany administracji w Białym Domu USA, Apple również zaczęło szukać drogi wyjścia pozwalającej produkować gadżety w innych regionach świata.

Na rynku technologicznym można zobaczyć swoisty trend, który w ciągu ostatnich miesięcy zaczął przyspieszać. Giganci branżowi tacy, jak Samsung czy Apple szukają drogi wyjścia z uzależnienia od chińskich łańcuchów dostaw oraz producentów, którzy przez lata byli odpowiedzialni za produkcję sprzętów elektronicznych. W całej sytuacji nie pomaga wojna handlowa Stanów Zjednoczonych z Chinami oraz cła, które zostały nałożone przez administrację (jeszcze) Donalda Trumpa.

Pytanie pozostaje jedno: czy amerykańskie firmy będą w stanie szybko przenieść swoje operacje oraz zdywersyfikować łańcuchy dostaw z Chin zaraz po tym, jak prezydent Joe Biden obejmie swoje stanowisko 20 stycznia 2021 roku? Póki co praca wre, a końca nie widać.

Reklama

Skąd biorą się tego typu decyzje?

Jak donosi Bloomberg, istnieje wiele czynników, które zdaniem analityków przyspieszają chęć amerykańskich (i nie tylko) firm do przenoszenia produkcji z Chin. Państwo Środka staje się coraz droższym regionem, a działania polityczne Stanów Zjednoczonych są równie nieprzewidywalne. Tego typu trend będzie utrzymywał się wraz z wzrostami kosztów produkcji poszczególnych sprzętów. Gdzie więc można "uciekać"? Między innymi do Indii czy Wietnamu. Meksyk jest również krajem, który będzie potencjalnie rozważany w przypadku zmiany łańcucha dostaw. Mimo to, cała operacja jest skomplikowana i nie da się jej wykonać w ciągu zaledwie kilku miesięcy.

W przypadku Apple, całej sytuacji winny jest jej szef - Tim Cook. Cook przez lata tworzył łańcuch dostaw skoncentrowany na Chinach. W ciągu ostatnich kilku lat firma nie wykonała też żadnych posunięć, aby zmienić całą sytuację. Na ten moment wygląda na to, że Indie są potencjalnym krajem, który będzie w stanie zaopiekować się produkcją iPhone’ów i iPadów. Przedsiębiorstwo Pegatron zainwestuje około 150 milionów dolarów, aby móc od 2021 roku produkować kolejne sprzęty z jabłkiem w logo.

Dodatkowo, Stany Zjednoczone próbując karać chińskich producentów - w tym przypadku Huawei - same strzeliły sobie w stopę. Zablokowanie dostępu chińskiej firmie do łańcucha dostaw w USA kosztowało mniejsze i większe przedsiębiorstwa miliony dolarów. Samsung, Apple i inne marki nie są więc osamotnione.

Największy problem z przeniesieniem łańcucha dostaw lub jego przebudową w nowym kraju to fakt, iż jego członkowie muszą być w stanie dostarczać części w wielkiej ilości - a Apple potrzebuje ich mnóstwo. Utrzymanie logistyki całego przedsięwzięcia nie dzieje się z dnia na dzień. Firmie Tima Cooka zajęło 30 lat, aby jej łańcuch dostaw w pełni rozwinął się na terenie Chin.

Obecnie Państwo Środka pozostanie głównym ośrodkiem produkcji elektroniki jeszcze przez co najmniej pięć lat. W miarę wycofywania się dużych korporacji z Chin będziemy świadkami zmiany porządku w świecie technologicznym.

Sytuacja pozostaje więc cały czas rozwojowa. 

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Apple | Chiny | USA
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy