Luksusowe osiedle w pobliżu terenu skażonego radioaktywnie

​Kilka lat temu w San Francisco na terenie byłej stoczni rozpoczęto budowę dzielnicy wartej 8 mld dolarów. Dzisiaj mieszkańcy są narażeni na działanie substancji radioaktywnych.

W połowie września urzędnicy odkryli radioaktywny przedmiot znajdujący się niecały metr poniżej jednego z lokali mieszkalnych. Nie jest to zaskoczeniem, biorąc pod uwagę przeszłość tego rejonu. Od 1948 r. do 1969 r. znajdowało się tam ściśle tajne centrum badań jądrowych obsługiwane przez marynarkę wojenną Stanów Zjednoczonych, która badała okręty i sprzęt wojskowy wystawione na działanie bomb atomowych.

W 2002 r. 75-hektarowy obszar został uznany za oczyszczony i wolny od skażenia radioaktywnego po licznych działaniach Agencji Ochrony Środowiska. 10 lat później byli pracownicy Tetra Tech - firmy, która odpowiadała za oczyszczenie terenu - przyznali się do fałszowania badań gleby na terenie stoczni. Marynarka wojenna nalegała, aby mieszkańcy byli w "100 proc. bezpieczni", więc przeprowadzono kolejne badania. W maju przedstawiciele Agencji Ochrony Środowiska wyjawili, że nie ma żadnego ryzyka dla zdrowia publicznego mieszkańców.

Niestety, było to na długo przed odkryciem znaczników pokładowych wykonanych z radu, które służyły za oświetlenie awaryjne na pokładach lotniskowców podczas II wojny światowej. Ciemna farba składa się z substancji radioaktywnej, która może wywołać raka kości. Czas półtrwania radu wynosi 1600 lat, co oznacza, że substancja będzie toksyczna jeszcze przez długi czas.

Reklama

To złe wiadomość, zarówno dla samej inwestycji, jak i mieszkańców San Francisco.

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: odpady radioaktywne
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy