Powtórka z historii?

Odkąd Nedd Ludd zniszczył maszynę tkacką, której wdrożenie groziło utratą miejsc pracy dla angielskich robotników, minęło przeszło 200 lat. I choć rywalizacja ludzi z technologią dziś nie przybiera już tak drastycznych form, to wciąż trwa - Amerykańska Federacja Muzyków (AFM) wywalczyła zakaz stosowania urządzenia "Sinfonia", nazywanego również "wirtualną orkiestrą".

Odkąd Nedd Ludd zniszczył maszynę tkacką, której wdrożenie groziło utratą miejsc pracy dla angielskich robotników, minęło przeszło 200 lat. I choć rywalizacja ludzi z technologią dziś nie przybiera już tak drastycznych form, to wciąż trwa - Amerykańska Federacja Muzyków (AFM) wywalczyła zakaz stosowania urządzenia "Sinfonia", nazywanego również "wirtualną orkiestrą".

Sinfonia - produkt nowojorskiej firmy Realtime Music Solutions - to połączenie komputera, samplera i syntezatora. Elektroniczne urządzenie potrafi wytwarzać dźwięk wysokiej jakości, a przy tym dostosowywać się do tempa przyjętego przez towarzyszących mu żywych muzyków. Dlatego Sinfonii udało się zaistnieć nawet w hermetycznym i przywiązanym do tradycji świecie opery. O Sinfonii po raz pierwszy zrobiło się głośno, gdy wystawiany na londyńskim West End musical "Nędznicy" przestał przyciągać tłumy i z dużego Palace Theatre został przeniesiony do bardziej kameralnej sali Queens Theatre. Poszukujący oszczędności producenci spektaklu zastąpili maszyną 12 członków orkiestry.

Reklama

Po drugiej stronie oceanu burza wokół produktu RMS rozpętała się, gdy urządzenie zostało wykorzystane w nowojorskich przedstawieniach "Czarodziejskiego fletu" i "Wesela Figara" Mozarta. Plany zastąpienia maszyną żywych ludzi były główną przyczyną ubiegłorocznego strajku muzyków na Broadwayu. Dlatego Amerykańska Federacja Muzyków (AFM) - czyli związki zawodowe zrzeszające zawodowych muzyków - weszły w konflikt z nowojorską firmą Opera Company of Brooklyn. Po długich negocjacjach AFM wymogło zakaz stosowania "wirtualnej orkiestry". Organizacja obwieściła "zwycięstwo żywej muzyki, utalentowanych artystów i publiczności". Sytuacja jest jednak o tyle paradoksalna, że do AFM należą również artyści, którzy swój sukces oparli właśnie na wykorzystaniu instrumentów elektronicznych.

(4D)

INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: zakazy | federacja | powtórka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy