Zrób Oskara na pececie

Andrzej Celiński, reżyser filmu "Children of Leningradzki", nominowanego w tym roku do Oscara w kategorii krótkiego dokumentu, zrealizował go z własnych środków i z ekipą liczącą kilka osób. "Niesamowite, że film, który robiłem na domowym komputerze, nominowano do najważniejszej nagrody filmowej" - powiedział Celiński w czwartek. Reżyser wrócił właśnie z USA do Polski.

Film traktuje o bezdomnych dzieciach żyjących na moskiewskich dworcach kolejowych. Oficjalne dane rosyjskiego ministerstwa spraw wewnętrznych głoszą, że w całej Rosji żyje około 2 mln bezdomnych dzieci. Można uznać, że te dane są zaniżone. Biezprizorni, czyli dzieci, którymi nikt się nie zajmuje, to zjawisko obecne w Rosji od lat.

Ekipa filmowa Celińskiego zżyła się z dworcowymi dziećmi, także dlatego, że pracowała przy przygotowywaniu posiłków dla nich. "Te dzieci wpuściły nas do własnego świata także ze względu na fakt, że są bardzo spragnione kontaktu z "normalnymi" dorosłymi, którzy nie są pijakami, pedofilami ani milicjantami. Bardzo nas polubiły, otwierały się przed kamerą. Te dzieci nie wybiegają myślą dalej niż o jeden dzień. Ale na tyle wstydzą się swojego życia, że nie chciały, aby film był pokazywany w Rosji" - opowiadał Celiński.

Reklama

"Film powstawał za pieniądze wysupłane z własnej, niezbyt zasobnej kieszeni. Kręcenie trwało prawie trzy lata z przerwami, wymuszanymi przez coraz bardziej kurczące się finanse" - wspomina reżyser. "Nie mieliśmy żadnych zezwoleń. W Rosji na zdjęcia w metrze i na dworcach musi być "bumaga" (pozwolenie), a to kosztuje. Dwa razy nas zamykali, niszczyli materiały, m.in. przepadły bardzo piękne sceny zabaw dworcowych dzieci. Spotykaliśmy się też z wrogim reakcjami przechodniów, którzy najwyraźniej odbierali kręcenie takiego filmu jako "szkalowanie Rosji" - mówi Celiński.

W sumie nakręcono 140 godzin zdjęć. Później materiał Celiński obrabiał na prywatnym komputerze. W efekcie powstały dwa filmy: "Ballada dworcowa" i "Children of Leningradzki". Pierwszy jest bardziej nastrojowy, poetycki, drugi zaś utrzymany jest w konwencji surowego dokumentu - mówi Celiński.

INTERIA.PL/PAP
Dowiedz się więcej na temat: Oscary | film
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama