Kosmos

Przełomowe odkrycie astrofizyków to wielka blaga

​W ubiegłym roku głośno było o odkryciu dowodów na istnienie pierwotnych fal grawitacyjnych. Najnowsze doniesienia sugerują, że było to zwykłe nieporozumienie.

O tym, że naukowcy z Harvard-Smithsonian Center for Astrophysics pomylili wyniki badań i za bardzo pośpieszyli się z ich upublicznieniem, w kuluarach było wiadomo od jakiegoś czasu. Teraz zespół się do tego przyznał.

Okazuje się, że uczeni źle zinterpretowali dane zebrane przez znajdujący się na biegunie południowym radioteleskop BICEP2. Po porównaniu ich z danymi uzyskanymi przez Kosmiczny Teleskop Planck i szereg naziemnych obserwatoriów, okazało się, że wykryte sygnały nie pochodziły z fal grawitacyjnych, a z pyłu międzygwiazdowego naszej galaktyki.

Radioteleskop BICEP2 wykrył niewielkie różnice w polaryzacji mikrofalowego reliktowego, które dobiega do Ziemi z wielu różnych kierunków. Pierwotnie uznano to za pierwszy w historii bezpośredni dowód istnienia fal grawitacyjnych, które powstały w ułamek sekund po narodzinach wszechświata.

Istnienie fal grawitacyjnych przewidział teoretycznie Albert Einstein, ale ponieważ niemal nie oddziałują one z materią i jednorodnie wypełniają wszechświat, ich detekcja wydawała się niemożliwa. Ale wszyscy chyba chcieli wierzyć, że szokujące odkrycie naukowców z Cambridge, które ogłoszono w ubiegłym roku, jest prawdziwe. Stanowiło ono bowiem potwierdzenie ogólnej teorii względności i nowe okno do badania kosmicznej inflacji wszechświata, czyli okresu, w którym rozszerzał się on w niesamowitym tempie (w zaledwie 10-32 s powiększył się on 1026 razy).

Wielu naukowców nie dawało wiary odkryciu fizyków z Cambridge. Powątpiewano głównie w to, czy radioteleskop BICEP2 jest w stanie dostrzec ślady fal grawitacyjnych z tak wczesnego okresu. Poza tym twierdzono, że wypełniający przestrzeń kosmiczną międzygwiazdowy pył może emitować podobnie spolaryzowane mikrofale. I właśnie to odkrył BICEP2. Potwierdził to ostatecznie Kosmiczny Teleskop Planck należący do ESA. Planck także poszukuje mikrofalowego promieniowania tła, ale robi to znacznie lepiej niż naziemne aparaty, bo nie ogranicza go ziemska atmosfera. Kiedy od sygnału zmierzonego przez BICEP2 odjęto promieniowanie generowane przez pył międzygwiazdowy (zbadane przez Plancka), charakterystyczna dla promieniowania reliktowego polaryzacja zniknęła.

Pomyłka uczonych z Cambridge oznacza, że nie ma co się łudzić, że BICEP2 wykryje jakikolwiek ślad fal grawitacyjnych. Aby dostać Nagrodę Nobla z to odkrycie, trzeba się będzie jeszcze trochę pomęczyć.

Reklama
INTERIA.PL
Dowiedz się więcej na temat: Fizyka | astronomowie | fale grawitacyjne | Galaktyka
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy