Zagadki przyrody

Masowe wymieranie ssaków przyspiesza

​Masowe wymieranie ssaków przyspiesza. Już wkrótce możemy doświadczyć "drugiej fali".

Według nowych badań, masowe wymieranie ssaków od 126 000 lat wstecz ma więcej wspólnego z negatywnymi skutkami działalności człowieka niż z jakimikolwiek znanymi czynnikami klimatycznymi. Co gorsza, obliczenia sugerują, że czynniki antropogeniczne mogą przyspieszać proces masowego wymierania. Wraz ze zbliżaniem się do XXII wieku, tempo będzie rosnąć.

- Na podstawie aktualnych trendów przewidujemy, że w najbliższej przyszłości nastąpi eskalacja tempa na bezprecedensową skalę - powiedział Tobias Andermana ze szwedzkiego Uniwersytetu w Goteborgu.

Korzystając z modelowania bayesowskiego, naukowcy starali się statystycznie ocenić, czy wymieranie gatunków ssaków w ciągu ostatnich 126 000 lat - od początku późnego plejstocenu - można przypisać czynnikom antropogenicznym, czy klimatycznym. W tym czasie co najmniej 351 gatunków ssaków wymarło, chociaż ok. 80 z nich wyginęło w ciągu zaledwie ostatnich 500 lat, od 1500 r.p.n.e.

Obecne wskaźniki wymierania są obecnie ok. 1700 razy wyższe niż na początku późnego plejstocenu. Przy tempie, które obserwujemy dzisiaj, możemy spodziewać się, że znana liczba 351 wymarłych gatunków powtórzy się w ciągu zaledwie 800 lat. Przypominamy, że za pierwszym razem do wymarcia takiej liczby ssaków potrzebne było 126 000 lat.

- Przyczyny wymierania gatunków są bardziej złożone i nie oczekuje się, że będą w pełni zależne od jednej zmiennej. Jednak nasze wyniki pokazują, że wzrost populacji ludzkiej i związane z nim procesy miały silny wpływ na wymieranie ssaków, podczas gdy globalne wzorce klimatyczne, takie jak ostatnie maksimum lodowcowe, nie pozostawiają żadnego statystycznie wykrywalnego śladu w zapisie wymierania - dodał Tobias Anderman.

Naukowcy uważają, że w masowe wymieranie może być zaangażowanych szereg czynników antropogenicznych, w tym intensywna presja łowiecka, użytkowanie gruntów, modyfikacje ekosystemów i inne "kaskadowe skutki wpływu człowieka na świat przyrody". Najbardziej niepokojące jest to, że naukowcy modelują, jak może wyglądać przyszłość: przewidując do końca tego stulecia nawet 558 wymarłych gatunków.

- Przewidujemy, że do roku 2100 wszystkie obszary świata wejdą w drugą falę wymierania. Odkrywamy, że w szczególności Australia i Karaiby weszły już dziś w drugą falę wymierania w oparciu o wymierania, które miały miejsce w ostatnich dziesięcioleciach. Pokazuje to, że chociaż nasze przewidywane przyszłe wskaźniki i związane z nimi straty w różnorodności biologicznej są szokująco wysokie, mieszczą się one w granicach realistycznego zakresu - dodał Tobias Anderman.

Wciąż jeszcze nie jest za późno, by zahamować niekorzystne zmiany. Uczeni przekonują, że można uratować setki gatunków przed wyginięciem dzięki bardziej ukierunkowanym i skutecznym strategiom ochrony przyrody.

Reklama
INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy