To żaden fetysz, ani zboczenie. Faceci po prostu to lubią!
Co kręci facetów? Ha! Na to pytanie nie można odpowiedzieć w skrócie, bo jest tych rzeczy masa. Jedni kochają blondynki o dużych niebieskich oczach, zimne piwo i wyjścia z chłopakami na mecz. Innych pociąga wędkowanie, pielenie ogródka i wspólne zakupy z żoną. Są też i tacy, których dreszcz emocji przechodzi wyłącznie, gdy słyszą odgłos silnika. Bo czyż warkot motoru ukochanej maszyny nie jest czymś, co potrafi przyprawić o gęsią skórkę?
To nie żaden fetysz, ani zboczenie. Faceci po prostu już tak mają. Roger Taylor z zespołu Queen w utworze "I'm in love with my car" śpiewa: "Powiedziałem dziewczynie, że muszę o niej zapomnieć. Lepiej niech kupi mi nowy gaźnik". W tle słychać pracujący na wysokich obrotach silnik - tak brzmiał ówczesny samochód Taylora - Alfa Romeo.
Bo prawdą przecież jest, że faceci zakochują się w swoich samochodach, a perkusista Queen w wyjątkowy sposób to zjawisko w słowa. "Maszyna marzeń. Taka czysta (...) Kiedy trzymam twoją kierownicę, wszystko co słyszę, to ryk silnika". Jaki ryk silnika kochają faceci? Co ich nakręca, a co uspokaja? Przekonajmy się, jak różne mogą być to melodie...
Zlot samochodowych klasyków w Niemczech. Wokół wiekowego Forda Mustanga Shelby GT 500 zbiera się tłum gapiów. 500 dzikich koni mechanicznych powoli rozpoczyna swój kłus. Podwójny wydech wydaje z siebie symfonie nieokrzesanych dźwięków. Dla postronnego internauty, który tu zajrzał - nic ciekawego. Ci, którzy trafili na to wideo nieprzypadkowo są zachwyceni. "To najpiękniejszy dźwięk silnika wszech czasów", "Ustawiłem sobie na dzwonek w ", "Ci, którym się nie podoba, na pewno jeżdżą Priusem" - komentują rozentuzjazmowani motomaniacy.
Fanom odgłosów wydawanych przez klasyczne amerykańskie muscle cary spodoba się także dźwięk TVR Chimaera, przez fanów marki określany "piekielnym", czy też "brutalnym". Gdy kierowca TVR odpala swoją maszynę, wie o tym cała okolica. Z rur wydobywa się szatański bulgot, a matki chowają swoje dzieci w bezpieczne miejsce. Taki odgłos to zasługa widlastego, ośmiocylindrowego silnika. Kto raz usłyszał, jak pracuje ta maszynka, na długo zapamięta to przeżycie. Wśród posiadaczy TVR-ów wielu jest takich, którzy kupili swoje samochody tylko ze względu na doznania słuchowe.
Polska. Bliżej nieokreślony plac postojowy. W centralnej części kadru legendarny Ikarus, węgierski autobus, którego w naszym kraju nie trzeba chyba bliżej przedstawiać. Ikarus rzęzi, kopci, dymi, ale w końcu odpala. Nie wygląda na najbardziej ekologiczny autobus miejski, widać też, że najlepsze lata ma już za sobą. Jednak znajdują się fani i tego zabytku motoryzacji. "Minuta dwanaście: piękny dźwięk!" - pisze "c5arek", "Nieśmiertelny!" - dodaje MartiniosPL. "Piękne. To coś na zawsze pozostanie we mnie" - rozczula się z kolei Paweł. Niektórzy zauważają też z troską, że wysokie obroty nie służą zimnemu silnikowi. Film do dziś zgromadził prawie 250 tysięcy wyświetleń, których wciąż przybywa.
Mroźna zima gdzieś w Stanach Zjednoczonych. Na zaśnieżonym podwórku stoi 38-letni mercedes z trzylitrowym dieslem pod maską. Właściciel otwiera drzwi samochodu, wsiada do środka, przekręca kluczyk i czeka na podgrzanie świec żarowych. Po minucie cierpliwego oczekiwania przekręca kluczyk. Rozrusznik piłuje, aż w końcu uruchamia silnik, ale tylko na moment. Na szczęście następna próba kończy się powodzeniem. Poczciwy diesel startuje i miarowo klekocze. Właściciel mercedesa udostępnia filmik na YouTube - jego zmagania ogląda ponad 555 tysięcy widzów. Internauci komentują, wymieniają uwagi, niektórzy nawet wiwatują i gratulują sukcesu. "Nigdy się nie psują. To właśnie niemiecka technologia" - pisze użytkownik "BasementKilling".
Opisane powyżej wideo otagowano jako "Cold start", co na polski przetłumaczyć można jako odpalanie silnika "na zimno". Podobnych filmów znajdziemy w internecie bardzo wiele. Kierowcy użytkujący swoje samochody zimą bardzo często dokumentują swoje małe zwycięstwa nad Matką Naturą. Sami na pewno znacie kogoś, kto przechwala się nieustannie, że jego fura przy minus trzydziestu zapala od jednego przekręcenia kluczykiem. Z drugiej strony - z pewnością wiecie też, jak to jest, gdy zimą samochód po prostu nie chce odpalić. Gdy tak kręcimy rozrusznikiem, marząc o tym, żeby nie padł akumulator, dźwięk spokojnie pracującego silnika jest dla nas najbardziej pożądanym odgłosem świata...
O wiele większym sukcesem, niż odpalenie silnika zimą jest wskrzeszenie maszyny po latach. Dla niektórych sprawienie, żeby stary silnik znów "zagadał" jest niczym zdobycie medalu na olimpiadzie. Oczywiście dokumentację tych chwil również znajdziemy w internecie. "Pierwsze odpalenie Ursusa C-45 po 36 latach" - opisuje swój film Mateusz Wiadrowski. Z lektury komentarzy dowiadujemy się od właściciela, że ciągnik ponad 30 lat przestał w zaroślach, ale nie zaszkodziło mu to zbytnio. Po kilku zabiegach słyszymy charakterystyczne pyrkanie. To jak powrót z zaświatów...
40 lat bezrobocia zafundowano klasycznemu motocyklowi z 1948 roku. Stary Indian Chief to jednak maszyna nie do zdarcia. Z pomocą speców z Kiwi Motorcycles Riverside, "Indiański Szef" znów pracuje i mimo przedmuchów w wydechu, ma więcej klasy niż nowy Harley Davidson.
Jeszcze dłużej w stanie spoczynku - bo aż 60 lat - przebywał stary Plymouth. Na filmie Johana Belsinga widzimy próbę przywrócenia go do życia. Udaje się to tylko częściowo. Silnik pracuje nierówno, aż w końcu gaśnie. Mimo tego, dzielni śmiałkowie zostają nagrodzeni w komentarzach za walkę z przeciwnościami losu. W końcu Plymouth ożył, przynajmniej na chwilę.
Zupełnie inna kategoria to odgłosy supersamochodów. A te także mają swoje ogromne rzesze fanów. Przeraźliwy jęk bolidów to jeden z powodów, dla których trybuny torów Formuły 1 co roku wypełniają się miłośnikami mocnych motoryzacyjnych wrażeń. Podobnie jest z rajdami samochodowymi, a "marchewy" strzelające z wydechów to najbardziej wyczekiwane efekty specjalne na odcinkach specjalnych.
I choć całe to szaleństwo racjonalnie wytłumaczyć, taki stan rzeczy utrzymuje się od lat. Dorastają kolejne pokolenia, miłość do czterech kółek przekazywana jest z ojca na syna, albo przenoszona, niczym zaraźliwa choroba, której wcale nie trzeba leczyć. Wie to dobrze każdy, kto oprócz krwi, w swoich żyłach ma odrobinę benzyny...