W Australii już niebawem stanie największa na świecie fabryka zielonego wodoru

Australia Zachodnia wkrótce może zostać domem dla największego na świecie projektu zielonego wodoru, bo Western Green Energy (WGEH) chce wybudować tam ogromną farmę wiatrowo-słoneczną.

Jak dowiadujemy się z oficjalnego oświadczenia, kiedy projekt osiągnie pełną zdolność operacyjną, zajmie obszar 15 tysięcy kilometrów kwadratowych i będzie w stanie produkować 50 gigawatów hybrydowej energii wiatrowo-słonecznej w ciągu doby. Oznacza to, że w ciągu roku ma szansę dostarczyć do 3,5 mln ton zielonego wodoru albo 20 mln ton zielonej amoniaku, które zostaną wykorzystane zarówno lokalnie, jak i poza granicami, bo producent wierzy w szybki rozwój tej technologii po 2030 roku. Co warto podkreślić, australijski projekt bije o 5 GW zapowiedziany kilka tygodniu temu Svevind w Kazachstanie, ale w tym przypadku rywalizacja świadczy o tym, że coraz częściej sięgamy po to właśnie paliwo. 

Reklama

Co prawda na ten moment wodór jest niewydajny i podczas jego przechowywania oraz uwalniania z baterii pojawiają się duże starty, ale jeśli faktycznie chcemy osiągnąć globalną dekarbonizację do 2050 roku, to musimy się z tym pogodzić i działać dalej, żeby zapewnić alternatywne zasilanie choćby dla transportu wodnego czy lotniczego. Poza tym, wodór będzie kluczem do dekarbonizacji produkcji stali - w ubiegłym roku na całym świecie wyprodukowaliśmy ok. 1864 mln ton stali, a że 75% potrzebnej do tego procesu energii pochodzi z węgla, każda z tych ton wysłała do atmosfery ok. 1,9 tony dwutlenku węgla, więc to naprawdę poważny problem. 

Nowy australijski hub wykorzysta idealne lokalne warunki dla pozyskiwania energii słonecznej i wiatrowej, stawiając infrastrukturę na obszarze ogromnej czerwonej kamiennej pustyni w okolicach miasta Kalgoorlie. Konstrukcja odbywać będzie się etapami, odpowiadając na rosnące zapotrzebowanie na zieloną energię i z pewnością potrwa jeszcze całe lata, bo ostateczne decyzje inwestycyjne mają zapaść do 2028 roku. Po drodze czeka też kilka problemów, bo w zależności od tego, kto jest aktualnie u władzy, pomysł uznawany jest za kluczowy i niezbędny albo niepotrzebny i rujnujący środowisko naturalne. Być może sceptykom wystarczy jednak argument ekonomiczny, bo specjaliści szacują, że sektor wodorowy osiągnie do 2050 roku wartość 2,5 biliona dolarów. 

Źródło: GeekWeek.pl/ / Fot. Pexels

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy