Himalaje energetycznym centrum świata? Japończycy planują gigantyczną elektrownię
Himalaje, do niedawna kojarzone jedynie z wysokogórskimi wyprawami i człowiekiem śniegu, a od niedawna również z najwyżej położoną kamerą internetową na świecie, mogą okazać się światowym centrum energetycznym. Wbrew stereotypom, wysokie i zimne góry doskonale nadają się do produkcji energii. Jak można je wykorzystać?
Energia ze źródeł odnawialnych wydaje się mieć same zalety - nie zanieczyszcza środowiska i nie powoduje wyczerpywania zasobów, bazując na tym, co ofiarowuje nam sama natura. Niestety, "zielona" energia ma również istotne ograniczenia.
W przypadku elektrowni słonecznych czynnikiem, warunkującym wydajność takiego przedsięwzięcia jest odpowiednie nasłonecznienie. Choć energię słoneczną z powodzeniem można wykorzystywać nawet w pochmurnej Wielkiej Brytanii, najefektywniejsze są elektrownie, wznoszone pomiędzy zwrotnikami Raka i Koziorożca.
Jak wynika z obliczeń, przeprowadzonych przez japońskich naukowców, od tej reguły istnieje kilka ważnych wyjątków. Poza potwierdzeniem obiegowej opinii, głoszącej, że najlepsze warunki do wykorzystania energii słonecznej występują na pustynnych i półpustynnych obszarach, zespół Kotaro Kawajiri wskazał również kilka innych, niedocenianych do tej pory, lokalizacji.
Terenami, na których produkcja energii może być bardzo efektywna są m.in. wysokie góry. Połączenie dobrego nasłonecznienia z niskimi temperaturami, w których efektywność paneli słonecznych jest znacznie wyższa, sprawia, że pokrycie nimi zaledwie 4 proc. powierzchni Himalajów zaspokoiłoby zapotrzebowanie energetyczne całych Chin.
Japońscy naukowcy wzięli pod uwagę - poza warunkami naturalnymi - również straty, powstałe podczas przesyłania energii. Po uwzględnieniu tego czynnika gigantyczne elektrownie słoneczne zlokalizowane w Himalajach wydają się optymalnym rozwiązaniem, mogąc dostarczać energię do Chin oraz pobliskich Indii.
Jak twierdzi Kotaro Kawajiri, realizacja tego - w obecnych warunkach dość karkołomnego - pomysłu oznaczałaby zarazem znaczący spadek ilości emitowanego do atmosfery dwutlenku węgla. Wśród innych obiecujących miejsc znalazły się również Andy oraz Antarktyda. Dla każdej ze wskazanych lokalizacji ma być w przyszłości przygotowane studium wykonalności.
Zastanawiam się, czy japońscy naukowcy w swoich obliczeniach uwzględnili dwutlenek węgla, który zostanie wyemitowany do atmosfery podczas produkcji tak dużej ilości paneli solarnych. Wydaje się, że byłoby go całkiem sporo.
Łukasz Michalik