Przez 12 godzin leżał w śnieżnej zaspie. Lekarze go odratowali
Współczesna medycyna potrafi przywracać ludzi do życia. Dosłownie. Dowodem na to jest 25-letni Justin Smith, który spędził 12 godzin w śnieżnej zaspie, a jednak lekarze go odratowali.
25-letni Justin Smith wracał pieszo z imprezy w mieście Tresckow w Pensylwanii. Nagle, prawdopodobnie pod wpływem upojenia alkoholowego, mężczyzna zasłabł i upadł. W śnieżnej zaspie spędził kilka godzin zanim odnalazł go ojciec. Mężczyzna nie miał pulsu, nie oddychał, był siny i zimny. Pogotowie przyjechało błyskawicznie, ale medycy stwierdzili, że chłopak nie żyje już od dłuższego czasu.
Gdy Smith trafił do szpitala Lehigh Valley Health Network, dr Gerald Coleman podjął trwającą aż 2 godziny akcję ratunkową. Lekarze podłączyli pacjenta do urządzenia przeprowadzającego pozaustrojowe utlenowanie krwi (ECMO), która wyprowadza krew z ciała, usuwa z niej dwutlenek węgla, ogrzewa i zwraca nasycony tlenem płyn. Metoda ta jest głównie używana do ratowania życia osób, których płuca lub serce nie są w stanie zapewnić organizmowi odpowiedniej wymiany gazowej.
Nagle serce Justina zaczęło ponownie bić. Lekarze obawiali się o mózg mężczyzny, który był pozbawiony tlenu przez wiele godzin. Zazwyczaj wystarczy kilka minut w takich warunkach, by doprowadzić do śmierci mózgu. Okazało się jednak, że mózg Justina nie doznał poważniejszych uszkodzeń. W konsekwencji odmrożeń, mężczyźnie trzeba było amputować wszystkie palce u stóp i małe palce u rąk, jednak żadnych obrażeń neurologicznych nie stwierdzono.
- Żaden człowiek nie powinien przetrwać z temperaturą ciała poniżej 18oC i braku pulsu przez 12 godzin. Ale Justin Smith przetrwał - powiedział John E. Castaldo, szef oddziału neurologii w Lehigh Valley Health Network.
Sekret przetrwania Justina Smitha w tak ekstremalnych warunkach kryje się w zdolnościach organizmu do spowolnienia metabolizmu - procesu, który konwertuje tlen i substancje odżywcze w energię. Dla każdego spadającego stopnia Celsjusza temperatury ciała, metabolizm spada aż o 7 proc. W niskich temperaturach komórki potrzebują mniej tlenu, a tętno zwania, by oszczędzać energię organizmu. Najbardziej zaskakujące jest jednak to, że po tak głębokiej hipotermii, mózg pacjenta nie doznał żadnych obrażeń.