"Druga Barca" coraz bliżej?

Chyba mało który trzeźwo myślący fan futbolu zdobyłby się na stwierdzenie, że Barcelona wcale obecnie nie jest najlepszym klubem na świecie. Hiszpanie fantastycznie wykorzystali swoje okazje w poprzednim sezonie, by utwierdzić w przekonaniu wszystkich niedowiarków, kto rzeczywiście dyktuje warunku we współczesnej piłce. Nic więc dziwnego, że Katalończycy już wkrótce będą mieli swoich następców.

Chyba mało który trzeźwo myślący fan futbolu zdobyłby się na stwierdzenie, że Barcelona wcale obecnie nie jest najlepszym klubem na świecie. Hiszpanie fantastycznie wykorzystali swoje okazje w poprzednim sezonie, by utwierdzić w przekonaniu wszystkich niedowiarków, kto rzeczywiście dyktuje warunku we współczesnej piłce. Nic więc dziwnego, że Katalończycy już wkrótce będą mieli swoich następców.

Chyba mało który trzeźwo myślący fan futbolu zdobyłby się na stwierdzenie, że Barcelona wcale obecnie nie jest najlepszym klubem na świecie. Hiszpanie fantastycznie wykorzystali swoje okazje w poprzednim sezonie, by utwierdzić w przekonaniu wszystkich niedowiarków, kto rzeczywiście dyktuje warunku we współczesnej piłce. Nic więc dziwnego, że Katalończycy już wkrótce będą mieli swoich następców.

Kto wie, czy już za jakiś czas za "nową Barcelonę" nie będzie uważana AS Roma. We włoskim klubie doszło ostatnio do całkiem sporych zmian. W kwietniu tego roku drużyna ze stolicy Włoch zmieniła właściciela na rzecz amerykańskiego biznesmena Thomasa DiBenedetto.

Reklama

Wraz z przyjściem dolarów zza oceanu w rzymskiej ekipie poczyniono wprowadzanie kolejnych roszad. I tak, . Pomimo tego, że Hiszpan zadebiutuje w roli pierwszego szkoleniowca, w Rzymie bardzo mocno wierzą w to, że nowy trener będzie w stanie przenieść wzorce Barcelony do stolicy Włoch.

Póki co jednak w klubie jak na razie wciąż dochodzi jedynie do kolejnych czystek. Z drużyną pożegnała się już całkiem spora liczba graczy, a wśród nich przede wszystkim Philippe Mexes, Doni, czy chociażby .

Na szczęście do graczy z poprzedniego sezonu dołączył już utalentowany Erik Lamela, na którego Roma wydała aż 12 milionów euro. Do tego z wypożyczenia w Villarreal powrócił już znany z występów w Realu Madryt Cicinho, który niewątpliwie będzie pasował do koncepcji zespołu tworzonego przez Luisa Enrique. Trener zażyczył też sobie, by w drużynie pozostał wypożyczony z Milanu Marco Borriello, który w ubiegłych rozgrywkach zdobył dla Romy 11 goli. Rzymianie zakontraktowali swojego nowego snajpera za 10 milionów euro.

To jednak nie koniec zbrojeń "Giallorossich" przed nadchodzącym sezonem. Według mediów klub zarzucił już sieci na takie postacie jak Pablo Zabaleta, Carlos Kameni, Jose Angel, czy Bojan Krkic.

Myślicie, że te transfery są realne?

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy