Od II wojny światowej zmiany granic były tematem tabu. Rosja chce wrócić do podbojów
Po II wojnie światowej społeczność międzynarodowa uznała, że zmuszanie narodów do oddawania ziemi agresorom nie może być akceptowane. Rosja, atakując Ukrainę i próbując narzucić swoje granice siłą, podważa fundamenty tego porządku. Eksperci ostrzegają, że przyzwolenie na taki scenariusz oznaczałoby cofnięcie się o całe stulecie.

Od początku pełnoskalowej inwazji na Ukrainę co jakiś czas przewija się pytanie: czy aby osiągnąć pokój, Kijów powinien zgodzić się na oddanie części terytorium?
Zwolennicy tego rozwiązania powołują się na "realizm" i "nieuniknione kompromisy". Ale, jak przypomina Jon Richardson, wykładowca w Centrum Studiów Europejskich Australijskiego Uniwersytetu Narodowego w artykule napisanym dla The Conversation, byłoby to złamanie powojennego tabu.
Nabywanie terytorium w wyniku wojny jest w istocie tabu od końca drugiej wojny światowej i powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych.
Od prawa dżungli do Karty Narodów Zjednoczonych
Jeszcze w XIX wieku zabieranie ziemi przegranym było czymś oczywistym. Meksyk po wojnie z USA musiał oddać ponad połowę swojego terytorium, a w Europie przesuwanie granic po wojnach traktowano jak naturalny porządek rzeczy.

Dopiero tragiczne doświadczenie dwóch wojen światowych sprawiło, że wspólnota międzynarodowa zaczęła dostrzegać, że ten system jest w zasadzie przepisem na niekończące się konflikty. A po niewyobrażalnym okrucieństwie nazistowskich Niemiec podczas II wojny światowej chciano tego uniknąć. Choć trzeba pamiętać, że po 1945 roku doszło do zmian terytorialnych. - Koniec II wojny światowej przyniósł ogromne zmiany w granicach Europy Wschodniej. Radziecki przywódca Józef Stalin przesunął granice Polski o setki kilometrów na zachód kosztem Niemiec, podczas gdy Związek Radziecki wchłonął połacie wschodniej Polski - przypomina australijski wykładowca. Jednak w szerszym sensie czas podbojów miał się skończyć.
W 1945 roku w Karcie Narodów Zjednoczonych zapisano zakaz użycia siły przeciwko "integralności terytorialnej lub niezależności politycznej" innych państw. Rezolucja Rady Bezpieczeństwa ONZ nr 242 po wojnie sześciodniowej izraelsko-arabskiej w 1967 roku przypieczętowała zasadę, że nikt nie może legalnie powiększać swojego państwa dzięki agresji.
Dlatego też społeczność międzynarodowa nie uznała izraelskiej suwerenności nad Zachodnim Brzegiem, Gazą, Jerozolimą Wschodnią czy Wzgórzami Golan. Dlatego także potępiono iracką próbę aneksji Kuwejtu w 1990 roku. Wyjątki były nieliczne i dotyczyły głównie dekolonizacji, jak w przypadku przejęcia Goa przez Indie.
Rosja podważa powojenne normy. To nam się nie podoba
Richardson zauważa, że przed 2014 rokiem Moskwa nie miała oficjalnego sporu granicznego z Kijowem. Rosja sama podpisała traktat graniczny, który precyzyjnie wyznaczył linię podziału. Prezydent Rosji Władimir Putin podpisał traktat w 2003 roku, a później potwierdził, że Rosja nie ma żadnych roszczeń terytorialnych wobec Ukrainy.
Tym bardziej aneksja Krymu i zajęcie czterech regionów Ukrainy są postrzegane jako próba cofnięcia świata do epoki "prawa dżungli". - Przyzwolenie na to, by Rosja zatrzymała części Ukrainy, mogłoby być ciosem śmiertelnym - ostrzega politolożka Tanisha Fazal, cytowana w artykule.
Nie bez znaczenia jest też to, że rosyjska okupacja to nie tylko przesuwanie mapy. Towarzyszą jej zbrodnie wojenne, masowe deportacje i niszczenie ukraińskiej kultury. Według eksperta zgoda na jakiekolwiek status quo oznaczałaby akceptację dla brutalnej praktyki, która miała zniknąć z Europy w 1945 roku.
Ukraina gotowa jest rozmawiać o zawieszeniu broni, by powstrzymać dalsze ofiary. Ale, jak podkreśla Richardson, jej integralność terytorialna musi być w pełni wspierana. To oznacza utrzymanie sankcji, rozliczenie zbrodni wojennych i jasny przekaz, że okupacja pozostaje nielegalna. Każde inne rozwiązanie oznaczałoby zgodę na normalizację podbojów. A to byłoby cofnięciem się o całe stulecie.
Źródło: Jon Richardson, Since WWII, it's been taboo to force nations to cede land after war. Russia wants to normalise conquest again, The Conversation.