Jednak nie żyjemy wewnątrz hologramu
W Fermilab znajduje się urządzenie zwane Holometrem, co jest skrótem od Holograficznego interferometru. Jest to sieć laserów i luster umieszczonych w kontrolowanych warunkach, które pozwalają na mierzenie odległości tysiąckrotnie mniejszych niż jeden proton. I z jej pomocą nie udało się znaleźć dowodów na to, że żyjemy w hologramie.
W Fermilab znajduje się urządzenie zwane Holometrem, co jest skrótem od Holograficznego interferometru. Jest to sieć laserów i luster umieszczonych w kontrolowanych warunkach, które pozwalają na mierzenie odległości tysiąckrotnie mniejszych niż jeden proton. I z jej pomocą nie udało się znaleźć dowodów na to, że żyjemy w hologramie.
Urządzenie to miało sprawdzić poprawność tzw. zasady holograficznej - teorii Gerardusa ’t Hoofta i Leonarda Susskinda, według której widziany przez nas wszechświat ma być tak naprawdę dwuwymiarową strukturą, którą widzimy w trzech wymiarach dzięki jej projekcji na horyzoncie kosmologicznym, a więc, że tak naprawdę żyjemy w swego rodzaju hologramie.
Holometr miał sprawdzić tę teorię poszukując kwantowych drgań w czasoprzestrzeni, które mogłyby wskazywać na pewną jej "pikselizację", która z kolei wynikać ma z tego, że w zasadzie holograficznej czasoprzestrzeń powinna być podzielona na mikroskopijne fragmenty, a nie ciągła.
I drgań takich nie udało się z jego pomocą wykryć, co wskazuje, że prawdopodobnie jednak nie żyjemy wewnątrz hologramu (lub alternatywnie holograficzny szum jest widoczny w skali jeszcze mniejszej). A opracowana do tych badań metoda może posłużyć do mierzenia innych, ciekawych właściwości wszechświata.
Źródło: