O MECZ-u i syndromie polskich kopaczy słów kilka

Ponad 31 lat musieliśmy czekać na to, aż uda nam się wbić choćby jednego gola Niemcom. Nic więc dziwnego, że wczorajsza potyczka urosła do rangi MECZU ROKU, na który czekała cała piłkarska Polska. Szkoda tylko, że znowu do głosu doszedł syndrom polskiego futbolu, który przekreślił nasze szanse na historyczne zwycięstwo.

Ponad 31 lat musieliśmy czekać na to, aż uda nam się wbić choćby jednego gola Niemcom. Nic więc dziwnego, że wczorajsza potyczka urosła do rangi MECZU ROKU, na który czekała cała piłkarska Polska. Szkoda tylko, że znowu do głosu doszedł syndrom polskiego futbolu, który przekreślił nasze szanse na historyczne zwycięstwo.

Ponad 31 lat musieliśmy czekać na to, aż uda nam się wbić choćby jednego gola Niemcom. Nic więc dziwnego, że wczorajsza potyczka urosła do rangi MECZU ROKU, na który czekała cała piłkarska Polska. Szkoda tylko, że znowu do głosu doszedł "syndrom polskiego futbolu", który przekreślił nasze szanse na historyczne zwycięstwo.

17 spotkań, z czego 5 to remisy. Pozostałe 12 konfrontacji pomiędzy Polską a Niemcami zakończyło się triumfem naszych zachodnich sąsiadów. Wczoraj wydawało się, że w końcu to my będziemy górą. Niestety podczas spotkania ponownie zaistniał "syndrom polskiego futbolu", który obserwujemy w wykonaniu naszych drużyn.

Reklama

Owy "syndrom" to nic innego jak zaprzepaszczanie historycznego sukcesu w ścisłej końcówce meczu. Patrząc na samą Wisłę Kraków owe zjawisko oglądaliśmy już dwa razy, kiedy to "Biała Gwiazda" już jedną nogą była w elitarnej Lidze Mistrzów. Tak było kiedyś z Panathinaikosem, tak było i niedawno z APOEL-em. W obu przypadkach awans przepadł w ostatnich chwilach meczu, kiedy część kibiców już właściwie zaczynała celebrację z powodu korzystnego wyniku. Po gwizdku następowała jednak jedynie czarna rozpacz.

Ciężko powiedzieć, czy to kwestia psychiki, czy też po prostu niewiarygodnie dotkliwego pecha, ale ostatnie lata dla polskich piłkarzy miały niezwykle brutalne dla nas zakończenia. W chwili kiedy wydawało się, że będziemy cieszyć się z dające nadzieje remisu z Niemcami podczas MŚ w 2006, Dudka w ostatniej akcji meczu nie upilnował swojego rywala i gospodarze Mundialu przypieczętowali nasz powrót do domu. Podobnie było podczas EURO 2008, gdzie w wygranym już z Austrią spotkaniu na sam koniec podyktowano przeciw nam rzut karny, który skutecznie przekreślił nasze szanse na tamtym turnieju.

Wczorajsza potyczka choć tylko towarzyska miała dla Polaków szczególną otoczkę. To właśnie bowiem z Niemcami mamy najgorszy bilans w historii naszego futbolu i kibice znad Wisły bardzo liczyli na pierwsze historyczne zwycięstwo nad "Alemanią". Balonik został dodatkowo nieźle nadmuchany przez same media, które podkreślały wagę oraz prestiż tego spotkania. W krótkim czasie oczekiwania wobec tej konfrontacji były tak wielkie, że równie dobrze można było powiedzieć samo słowo "MECZ", by było wiadomo, że chodzi o sparing kadry Smudy z Niemcami.

I faktycznie, przez jakieś 3-4 minuty byliśmy o krok od przełomowego triumfu. Niestety jak zwykle "syndrom" zebrał kolejne swoje żniwo. Obyśmy zdążyli się w końcu z niego wyleczyć tuż przed samym EURO...

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama