Padła bateria w komórce? Dorzuć do pieca

BioLite - tak nazywa się maleńka, mieszcząca się na Brooklynie firma, która stworzyła coś co z pozoru wygląda na przenośną kuchenkę turystyczną. W zasadzie pełni jednak inną funkcję - to ładowarka, dzięki której nawet w środku lasu naładujemy sobie telefon.

BioLite - tak nazywa się maleńka, mieszcząca się na Brooklynie firma, która stworzyła coś co z pozoru wygląda na przenośną kuchenkę turystyczną. W zasadzie pełni jednak inną funkcję - to ładowarka, dzięki której nawet w środku lasu naładujemy sobie telefon.

BioLite - tak nazywa się maleńka, mieszcząca się na Brooklynie firma, która stworzyła coś co z pozoru wygląda na przenośną kuchenkę turystyczną. W zasadzie pełni jednak inną funkcję - to ładowarka, dzięki której nawet w środku lasu naładujemy sobie telefon.

Każdy posiadacz smartfona, niezależnie od jego mocy i marki ma ten problem - akumulator starcza zazwyczaj na jeden dzień używania. A co zrobić jeśli znajdziemy się w leśnej głuszy?

Możemy sięgnąć po ładowarkę BioLite, w której znajduje się generator termoelektryczny zmieniający ciepło z palących się patyków w energię elektryczną. Ta jednak nie trafia prosto do naszego telefonu. W pierwszej kolejności zasilany jest wbudowany w urządzenie wiatraczek, który powoduje, że ogień płonie bardziej intensywnie dostarczając więcej ciepła, a zatem więcej prądu.

Reklama

Już teraz kosztujące 130 dolarów kuchenko-ładowarki sprzedawane są w 70 krajach świata, gdzie mogą być one opcją tańszego i czystszego uzyskania prądu przez ludzi, którzy i tak korzystają z ognia do gotowania.

Źródło:

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy