Samochód na... burbon
Pewien mieszkaniec Kentucky, zainspirowany klasycznym filmem Chitty Chitty Bang Bang i pojawiającą się tam postacią genialnego odkrywcy Caractacusa Pottsa, postanowił spróbować swoich sił na polu popularnych ostatnio eko-paliw. Skonstruował on więc samochód, któremu za paliwo służy burbon.
Pewien mieszkaniec Kentucky, zainspirowany klasycznym filmem Chitty Chitty Bang Bang i pojawiającą się tam postacią genialnego odkrywcy Caractacusa Pottsa, postanowił spróbować swoich sił na polu popularnych ostatnio eko-paliw. Skonstruował on więc samochód, któremu za paliwo służy burbon.
62-letni Mickey Nilsson z Bardstown w stanie Kentucky doznał inspiracji oglądając film Chitty Chitty Bang Bang opowiadającym historię Caractacusa Pottsa - wynalazcy, który zbudował latający samochód z niepotrzebnych skrawków metalu.
Postanowił on więc wykorzystać cały złom walający się bezużytecznie po jego podwórku (a ponoć było go sporo) i skonstruować z jego pomocą automobil napędzany ulubionym alkoholem wielu Amerykanów (aż 95% światowej produkcji tego trunku odbywa się właśnie w USA) - burbonem. Pomogło też to, że jako część silnika mógł wykorzystać cały swój ekwipunek do pędzenia bimbru, który ze względu na prawo stanowe nie mógł być wykorzystywany w swoim pierwotnym celu.
Sam odkrywca mówi, że jego samochód może jeździć na każdym alkoholu, jednak najlepsze osiągi ma na konkretnej marce burbona - Makers Mark - kosztującej 24 dolary za butelkę.
Nie jesteśmy pewni czy to jakiś dość mocno spóźniony prima aprilisowy żart, lecz w artykule źródłowym wyczytać możemy, że Nissan podchwycił pomysł i ma do 2014 roku wprowadzić do produkcji masowej Burbonmobil.
Inna wersja jest taka, że może ktoś po prostu wypił za dużo bimbru ;)