Strzelił karnego, więc dostał z... jajek
Jakoś już się tak przyjęło w Wielkiej Brytanii, że jeśli chodzi o jakieś nietypowe wydarzenie dotyczące któregoś z piłkarzy, to na 99,9% chodzi o Mario Balotelliego. Nie inaczej było i tym razem, kiedy popularny w niektórych kręgach Włoch najpierw został bohaterem Manchesteru, by potem obrzucano go... jajkami.
Jakoś już się tak przyjęło w Wielkiej Brytanii, że jeśli chodzi o jakieś nietypowe wydarzenie dotyczące któregoś z piłkarzy, to na 99,9% chodzi o Mario Balotelliego. Nie inaczej było i tym razem, kiedy popularny w niektórych kręgach Włoch najpierw został bohaterem Manchesteru, by potem obrzucano go... jajkami.
Ostatnie dni były z pewnością niezwykłe dla Balotelliego. Były piłkarz Interu Mediolan dał w niedzielę zwycięstwo swojej drużynie, która pokonała Totttenham Hotspur 3:2 dzięki wykorzystanemu przez Włocha rzutowi karnemu, jaki miał miejsce w ostatniej minucie meczu.
To zwycięstwo z kategorii "last minute" okazało się tym bardziej cenne, gdy wyszło na jaw, że ścigający zespół "The Citizens" Manchester United wygrał swoją wyjazdową potyczkę z Arsenalem Londyn w stosunku 1:2. W ten sposób zespół Roberto Manciniego utrzymał 3-punktową przewagę nad swoimi lokalnymi rywalami i nadal mogą cieszyć się lepszym komfortem w wyścigu o Mistrzostwo Anglii.
Wszystko wyglądałoby jednak zgoła inaczej, gdyby właśnie nie decydujący strzał Balotelliego, który tym rzutem karnym szczególnie rozzłościł pseudokibiców zza miedzy. Ci postanowili więc dać upust swojej złości i zrewanżować się jakoś napastnikowi City przy najbliższej nadobnej okazji.
Ta niespodziewanie nadarzyła się już dzisiaj, kiedy grupka fanów MU spostrzegła białego Bentley'a GT włoskiego snajpera zaparkowanego pod jedną z restauracji w Manchesterze. Wobec takiego widoku sympatycy "Czerwonych Diabłów" nie zastanawiali się zbyt długo i obrzucili auto... jajkami. Ciężko stwierdzić skąd zdołali zdobyć je tak szybko, niemniej widok nie mógł być zbyt pomyślny dla Balotelliego, który szybko postanowił ulotnić się ze swoim samochodem w nieco bezpieczniejsze miejsce.
Źródło: