Superwulkan zniszczy reżim w Korei Północnej

Wulkan Pektu-san w Korei Północnej jest na granicy erupcji. Tysiąc lat temu pokrył Półwysep Koreański ponad metrową warstwą popiołu. Dzisiaj może zgotować Koreańczykom piekło i... obalić reżim Kim Dzong Una.

Wulkan Pektu-san w Korei Północnej jest na granicy erupcji. Tysiąc lat temu pokrył Półwysep Koreański ponad metrową warstwą popiołu. Dzisiaj może zgotować Koreańczykom piekło i... obalić reżim Kim Dzong Una.

Kilka dni temu 30-letni Kim Dzong Un, wódź Korei Północnej, wizytował jednostkę wojskową, położoną na stokach wulkanu Pektu-san, na granicy z Chinami.

 

Z górą wiąże się niezwykła legenda, mianowicie 16 lutego 1942 roku w obozie partyzanckim na szczycie wulkanu, miał się urodzić ukochany przywódca, Kim Dzong Il, co oczywiście nie jest prawdą.

 

W kraterze wulkanu znajduje się Jezioro Niebiańskie, które ma powierzchnię 9 kilometrów kwadratowych, objętość 2 kilometrów sześciennych, a jego głębokość maksymalna sięga 373 metrów.

Reklama

 

Kaldera w której znajduje się jezioro, powstała podczas gigantycznej erupcji w 969 roku, która osiągnęła siódmy, przedostatni, punkt w Indeksie Eksplozywności Wulkanicznej (VEI). Oznacza to, że jego erupcja była porównywalna z tą z 1815 roku, gdy wybuchł wulkan Tambora, odpowiedzialny za zjawisko nazywane "rokiem bez lata".

 

W ciągu ostatnich 10 tysięcy lat odnotowano tylko cztery tak potężne erupcje. Pektu-san wyemitował tak duże ilości popiołów, że pokryły one znaczną część Półwyspu Koreańskiego warstwą o wysokości 1,2 metra.

 

Skażenie gleby i powietrza doprowadziło do masowej degradacji środowiska naturalnego, stało się również przyczyną śmierci wielu ludzi. Tymczasem naukowcy biją na alarm, ponieważ pojawiają się znaki, które świadczą o tym, że wulkan budzi się ze snu, a jego pierwsza od 1903 roku erupcja, może się okazać katastrofalna w skutkach.

 

Jezioro Niebiańskie w kalderze wulkanu Pektu-san.

 

Pierwszym znakiem są nasilające się wstrząsy w rejonie wulkanu. Serie trzęsień rozpoczęły się w 2002 roku, a nasiliły się po gigantycznym trzęsieniu w Japonii w 2011 roku. Centrala część kaldery podnosi się systematycznie w średnim tempie 3 milimetrów rocznie, jednak w ciągu 8 lat łącznie podniosła się o 10 centymetrów.

 

Dzieje się tak dlatego, że rozrasta się komora magmowa pod powierzchnią ziemi, co stanowi jedną z najbardziej charakterystycznych oznak zbliżającej się erupcji, która może nastąpić w ciągu zaledwie 5 lat.

 

O zagrożeniu jakie wisi nad regionem świadczy fakt, że doszło do nadzwyczajnego spotkania naukowców z obu Korei (co zwykle jest nie do pomyślenia). Północ zgodziła się, aby eksperci z Południa poczynili pomiary w kalderze wulkanu.

 

Lokalizacja wulkanu Pektu-san na granicy Korei Północnej i Chin. Dane: Wikipedia.

 

Naukowcy są zdania, że erupcja mogłaby doprowadzić reżim Kim Dzong Una do upadku, a miliony ludzi stanęłyby w obliczu klęski głodu. Wyemitowane do atmosfery popioły mogłyby przysłonić Słońce nawet na 2-3 miesiące, a tym samym spowodować obniżenie się temperatur w różnych regionach świata.

 

Podczas erupcji w oka mgnieniu wyparowałyby 2 miliardy ton wody z Jeziora Niebiańskiego, co mogłoby spowodować wypiętrzenie się olbrzymich chmur burzowych, które niosłyby potężne ulewy i wyładowania elektryczne.

 

Na ludzi spadłby deszcz przemieszany w gęstym popiołem powodując skażenie ujęć wody pitnej, gleby i doprowadzając do upadku rolnictwa. Pektu-san jest obecnie najpoważniejszym zagrożeniem ze strony najbardziej eksplozywnych wulkanów na świecie, o wiele większym niż kaldera Yellowstone.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama