Z czym na EURO?

Wczorajszy sparing z reprezentacją Litwy zamiast potwierdzeniem dobrej drogi przygotowań do Mistrzostw Europy, okazał się co najwyżej pokazem słabości i zacofania naszej drużyny narodowej. W obliczu braków jakichś większych postępów nasuwa się jedno podstawowe pytanie: czy Smuda w ogóle potrafi uczyć się na własnych błędach?

Wczorajszy sparing z reprezentacją Litwy zamiast potwierdzeniem dobrej drogi przygotowań do Mistrzostw Europy, okazał się co najwyżej pokazem słabości i zacofania naszej drużyny narodowej. W obliczu braków jakichś większych postępów nasuwa się jedno podstawowe pytanie: czy Smuda w ogóle potrafi uczyć się na własnych błędach?

Wczorajszy sparing z reprezentacją Litwy zamiast potwierdzeniem dobrej drogi przygotowań do Mistrzostw Europy, okazał się co najwyżej pokazem słabości i zacofania naszej drużyny narodowej. W obliczu braków jakichś większych postępów nasuwa się jedno podstawowe pytanie: czy Smuda w ogóle potrafi uczyć się na własnych błędach?

0:2 przy dwukrotnie większej liczbie strzałów po naszej stronie daje dużo do myślenia. Patrząc na to co się działo wczoraj na stadionie w Kownie, ciężko było stwierdzić czy podany wynik do efekt dobrej dyspozycji Litwinów, czy żałosnego poziomu naszej piłki. Reprezentacja Polski grała bardzo nierozważnie, często na siłę próbując się przedrzeć przez te obszary boiska, gdzie akurat było najwięcej piłkarzy rywali.

Reklama

Gospodarze tymczasem rozgrywali akcje dużo mądrzej niż my, sprytnie przerzucając piłkę nawet na drugą stronę boiska, gdy faktycznie była ku temu dobra okazja. Najkomiczniej wyglądały te sceny, gdzie trzech Litwinów potrafiło podawać między sobą futbolówkę, podczas gdy nasz reprezentant biegał pomiędzy nimi i próbował ją chociaż dotknąć. Powyższa sytuacja wynikała z małej agresywności kopaczy znad Wisły, którzy zbyt rzadko wspierali się nawzajem zarówno w akcjach ofensywnych, jak i tych defensywnych. Jest to główna przyczyna faktu, że Litwini potrafili zdobyć gole przy zaledwie kilku okazjach, a my nie kończyliśmy akcji skutecznie, pomimo wielu prób.

Zupełnie nie radził sobie Robert Lewandowski, który bez odpowiedniego wsparcia nie będzie w stanie sam wypracować sobie sytuacje bramkowe. To tylko kolejny dowód na to, że przegraliśmy to spotkanie pod względem taktycznym. I nie jest to pierwszy raz, kiedy nasza gra wygląda właśnie w taki sposób. Smuda jednak sprawia wrażenie, jakby nie dość, że nie wyciągał wniosków z poprzednich porażek, to jeszcze na dodatek nie potrafił zmotywować własnych zawodników w odpowiedni sposób. Reprezentacji Polski brakuje w tej chwili charakteru i nie powiem, że jest to tylko i wyłącznie wina selekcjonera. Jednak jeśli ktoś może to faktycznie zmienić, to tylko trener drużyny.

Czy Smudzie uda się tego dokonać przed Mistrzostwami Europy? Miejmy nadzieję, że tak.

Geekweek
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy