Czakramy: Siedem boskich kamieni rozrzuconych na Ziemi

Rezerwat przyrody Kamienne Kregi. Niektórzy wierzą, że i w tym miejscu można czerpać energię witalną /Wojciech Stróżyk /East News
Reklama

Siedem boskich kamieni rozrzuconych po całej Ziemi ma emanować niezwykłą energią. Czy jeden z nich trafił nad Wisłę? A może w naszym kraju jest ich więcej? Sprawdzamy, co mówią o tym ezoterycy - i naukowcy.

Podawał się za Syna Bożego, znał sekrety alchemii, reformował starożytne religie, uzdrawiał chorych. Apoloniusz z Tiany - starożytny filozof i cudotwórca żyjący w I stuleciu n.e. w Efezie w Azji Mniejszej - dotarł ze swoim ezoterycznym przesłaniem daleko na północ, do zimnego i lesistego kraju, gdzie odkrył potężne źródło mocy. Natrafił na wapienne wzgórze emitujące niesamowitą energię. Wiele wieków później w tym miejscu wyrósł gród i zamek królów, lecz tajemnicza siła nie zniknęła. A przynajmniej tak głosi legenda....

Historię o Apoloniuszu i miejscu promieniującym niezwykłą mocą zlokalizowanym na Wawelu rozpropagowała w dwudziestoleciu międzywojennym niejaka Wanda Dynowska - pisarka oraz amatorka wiedzy tajemnej, teozofka, zakochana w kulturze Indii. Często odwiedzała krainę nad Gangesem (zanim w końcu osiadła tam na stałe) i dzieliła się swymi opowieściami o zagadkowej sile, jaką rzekomo emanuje Kraków.

Opowieści padły na podatny grunt. Według legend potężny bóg Śiwa, pragnąc sprawić ludzkości prezent, rozrzucił po świecie siedem cudownych kamieni - czakramów, które upadły w siedmiu różnych miejscach na całym globie. Wyznawcy hinduizmu i buddyzmu wierzą, iż emitują one wielką energię

Reklama

Krakowskie centrum świata

Działalność Dynowskiej przyniosła plony. Na Wawelu podobno zaczęli pojawiać się tajemniczy przybysze z Indii, którzy - inaczej niż reszta - nie byli zainteresowani oglądaniem królewskich komnat, za to bardzo chcieli oddać się medytacji. W latach 20. XX wieku miał tam gościć pewien Hindus, który zamiast podziwiać dzieła sztuki wolał zaszyć się w podziemiach i przybrać pozycję kwiatu lotosu. Kilkadziesiąt lat później podczas zwiedzania zamku takie samo życzenie wyrazili dyplomaci ze świty premiera Jawaharlala Neru. Zdumionej obsłudze wyjaśnili, że chcieliby na parę minut zostać sami w jednej z sal, celem medytacji. 

Po "seansie" nie posiadali się ze szczęścia, utrzymując, iż zostali naładowani potężną mocą, pochodzącą z podziemi budowli. Później zaczęto lokalizować owo miejsce szczególnej energii na terenie nieistniejącego już kościoła z XI wieku. Według adeptów wiedzy ezoterycznej w stolicy Małopolski pod Zamkiem Królewskim znajduje się tzw. czakram Ziemi, emitujący wyjątkowo silne promieniowanie.

Zainteresowanie miejscami mocy w Europie oraz Stanach Zjednoczonych osiągnęło apogeum w latach 60. i 70. ubiegłego wieku, kiedy uczestnicy rewolucji społeczno-obyczajowej sięgali po najróżniejsze nowinki z krajów Orientu. Dziś tzw. filozofia New Age skupia uwagę milionów ludzi. Na tej fali popularności krakowski czakram stał się sławny na całym świecie i... udało się go nawet dość dokładnie zlokalizować. 

Stara legenda mówi, iż Apoloniusz z Tiany, zafascynowany silną mocą emitowaną ze wzgórza wawelskiego, zostawił tu swój amulet, aby go "naładować". Dziś liczni turyści odwiedzający miasto są przekonani, że amulet, czy też energetyczny kamień, znajduje się w jednej ze ścian, przylegającej do miejsca, gdzie dawniej stał kościół św. Gereona. Kto tylko może - dotyka jej, celem zakosztowania zagadkowej siły. I nic to, iż poszukiwania nie wykazały wewnątrz konstrukcji obecności żadnego kamienia, kryształu, amuletu czy czakramu.

Mimo to wyznawcy i badacze wiedzy tajemnej nie mają wątpliwości, że pod Wawelem kryje się źródło potężnej mocy. Ich zdaniem właśnie tutaj przecina się aż siedem linii geomantycznych, czyli wiązek promieniowania Ziemi. Linie te łączą zamkowe wzgórze z innymi czakramami emitującymi wielką energię: Jerozolimą, Częstochową, Gnieznem czy Stonehenge. Ezoterycy są pewni, że Kraków to jedna z ważniejszych lokalizacji energetycznych w skali globu i kosmosu. Nieco więcej - bo aż 10 linii geomantycznych - przecina się tylko pod piramidami w Egipcie.

Góra mocy

Jednak polska lista miejsc mocy wcale nie kończy się na Wawelu. Jest ich znacznie więcej. Okazuje się, że nie bez powodu dawni pogańscy szamani, druidzi czy słowiańscy żercy składali ofiary na wzniesieniach. To właśnie samotne szczyty górskie są źródłami skumulowanej, ogromnej energii.

Badacze miejsc mocy sądzą, iż taką siłę emituje np. Ślęża na Dolnym Śląsku, gdzie znajduje się nasz kolejny czakram - połączony zresztą z tym wawelskim. - To nie jest żadna wiedza tajemna, a potwierdzony fakt. Już Niemcy udokumentowali to, iż w rejonie masywu Ślęży występuje ewidentna silna anomalia magnetyczna. Obok siebie jest obszar bardzo silnego pola i zaraz kawałek dalej jest ono bardzo słabe. To znak, że miejsce "rządzi" się innymi energetycznymi prawami niż otoczenie - uważa Janusz Zagórski, tropiciel zjawisk niewyjaśnionych oraz założyciel i prezenter Niezależnej Telewizji, która swoją siedzibę ma w Sobótce pod Ślężą.

Góra ta jest "pozycją obowiązkową" dla wszystkich zafascynowanych dawnymi bóstwami, w końcu do dziś zachowały się tam pogańskie posągi. To właśnie na jej szczycie słowiańscy żercy - a wcześniej kapłani celtyccy i germańscy - oddawali cześć Słońcu. W naszym kraju są też inne góry, które mają emitować tajemniczą energię. W Tatrach legendarną mocą obdziela Giewont, a niedaleko Kielc znajduje się następne centrum przedchrześcijańskich rytuałów: Łysa Góra. Już Jan Długosz wspominał, że gromadzili się tam kapłani, by odprawiać obrzędy.

"Na jej szczycie znajdować się miała bożnica w bałwochwalstwie żyjących Słowian, gdzie bożkom Lelum i Polelum ofiary czyniono i podług innych czczono tu bożyszcza: Świst, Poświst, Pogoda..." - pisał kronikarz.

Wiedza, czy wiara?

Jeśli miejsca mocy emitują odczuwalną energię, to czy da się ją zmierzyć? Naukowcy wielokrotnie podejmowali się tego zadania. Tak zwane czakramy Ziemi badał m.in. Adam Cebula, fizyk z Uniwersytetu Wrocławskiego.

- Próbowałem odnaleźć jakieś anomalie wokół katedry wrocławskiej, która w pewnym czasie zyskała status czakramu (pole magnetyczne, elektryczne), a także na Ślęży. Obmierzałem anomalię grawitacyjną w okolicy Wałcza oraz na górze Żar. Żadnych fizycznych oznak czegoś niezwykłego nie udało mi się odkryć - przekonuje.

Ekspert dodaje, że być może w grę wchodzą zjawiska nieznane nauce, tego jednak nie sposób zweryfikować: - Energia i moc są ściśle zdefiniowane w fizyce i muszę się tych definicji trzymać. Takich miejsc nie ma, o ile wykluczymy oddziaływanie na takim poziomie, jaki ma np. pobyt w uzdrowiskach.

Odmiennego zdania jest Janusz Zagórski. Według niego występowanie specyficznej energii w tzw. miejscach mocy przestaje być traktowane jako wiedza ezoteryczna. - Współczesna nauka zaczęła podpowiadać, że na tych nośnikach rzeczywistości, jakimi są fale magnetyczne, elektromagnetyczne czy grawitacyjne, dzieją się różne rzeczy, które kiedyś nazywano magią. Geologiczne uskoki, specyficznie ułożone warstwy minerałów - to wszystko ma wpływ na otoczenie.

Każda rzecz promieniuje, każda rzecz jest informacją. A człowiek odbiera informację na poziomie nie tylko zmysłów, ale znacznie szerzej, całym ciałem, na poziomie komórkowym - twierdzi poszukiwacz zjawisk nadprzyrodzonych. Czy zatem w najbliższej przyszłości nauka o miejscach mocy trafi na sale wykładowe uniwersytetów? 

Nawet jeśli tak by się stało, nie ma to większego znaczenia dla tych, którzy są przekonani, że ziemskie czakramy naprawdę istnieją. Zresztą nie trzeba żadnej ezoteryki, by odczuć siłę płynącą z takich punktów - choć w nieco innym znaczeniu. Często są one bowiem po prostu ważne dla lokalnych społeczności, wyznawców danej religii czy narodów. "Tam bije serce Polski" - pisał o Wawelu papież Jan Paweł II.

Podobnie ma się rzecz z innym źródłem mocy, gdzie również rzekomo znajduje się czakram - Jasną Górą. Dla tysięcy ludzi, którzy odwiedzają tamtejsze sanktuarium, kwestia obecności bądź nieobecności czakramu nie ma znaczenia, gdyż oni po prostu wierzą, iż są w miejscu szczególnym, dającym wyjątkową energię. Ostatecznie przecież istnieje ona wtedy, kiedy ją poczujemy. Lokalizacje święte, ważne, historyczne, pradawne siłą rzeczy na nas oddziałują swoją potęgą, majestatem, specyfiką, której nie trzeba wcale precyzyjnie mierzyć czy wyrażać wartościami fizycznymi. Może więc prawda o czakramach Ziemi jest prostsza, niż sądzimy, i brzmi: moc mają te miejsca, którym sami tę moc przypiszemy?

Artykuł pochodzi z magazynu "Świat Wiedzy Historia" 1/2020 (luty-marzec)

Świat Wiedzy Historia
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy