Chińscy hakerzy wykradli Amerykanom i Australijczykom wiele tajnych informacji
Zachodnie media donoszą, że chińscy hakerzy wykradli informacje na temat zaawansowanych technologii wojskowych Stanów Zjednoczonych oraz plany nowej siedziby australijskiego wywiadu.
Z raportu opublikowanego przez Pentagon wynika, że hakerzy z Chin weszli w posiadanie planów amerykańskich zaawansowanych systemów broni - szczególnie obrony przeciwrakietowej. Wśród nich mogły się znaleźć także informacje dotyczące myśliwca F/A-18, śmigłowca Black Hawk i samolotu pionowego startu i lądowania V-22 Ospray.
Amerykańscy eksperci uważają, że tak potężny wyciek tajnych informacji może w znacznym stopniu przyspieszyć rozwój chińskich technologii wojskowych, a także zmniejszyć przewagę USA, która wynika z posiadania takich systemów na własność.
Niektórzy urzędnicy mówią otwarcie, że ostatnie wydarzenia są tak naprawdę tylko częścią wszystkich ataków, które mają swoje źródło właśnie w Chinach. Podobno są one wymierzone nie tylko w różne agencje rządowe, ale także prywatnych podwykonawców - koncerny zbrojeniowe. Warto wspomnieć, że nie tak dawno irańscy hakerzy próbowali przejąć kontrolę nad amerykańskimi placówkami energetycznymi.
Okazuje się, że nie tylko Stany Zjednoczone mają problem z cyberterroryzmem. Z raportu ABC wynika, że hakerzy działający na terenie Chin weszli w posiadanie planów nowej siedziby australijskiego wywiadu, w tym lokalizacji serwerów i systemów zabezpieczeń. Mogło to zagrozić bezpieczeństwu krajowej agencji wywiadowczej, a na pewno opóźniło otwarcie jej nowej siedziby.
Australijski rząd odmówił komentarza w tej sprawie. - Nie będę komentował spraw wywiadu i bezpieczeństwa z oczywistych powodów - nie chcemy dzielić się ze światem i potencjalnymi agresorami tym, co wiemy o ich działaniach - powiedział Bob Carr, minister spraw zagranicznych Australii. Dał przy tym do zrozumienia, że ataki nie będą miały wpływu na handel pomiędzy oboma krajami.
Mniej powściągliwi w swoich wypowiedziach są inni przedstawiciele rządu. Niezależny senator Nick Xenaphon oskarżył rząd o "chowanie się za płaszczykiem bezpieczeństwa narodowego, aby ukryć kłopotliwą sytuację".
Za atakami na Stany Zjednoczone i Australie mogą stać hakerzy z tajnej komórki nr 61398 Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej. Według światowych ekspertów specjalizujących się w tropieniu cyberaktaków, to jednostka nr 61398 wykradła od 2006 roku setki terabajtów danych co najmniej od 141 organizacji, reprezentujących także różne sektory gospodarki. Specjalna komórka ChALW ma swoją siedzibę w Szanghaju i zatrudnia tysiące osób biegłych w programowaniu czy tworzeniu i zarządzaniu sieciami komputerowymi.
Rząd USA niejednokrotnie zarzucał Pekinowi korzystania z usług hakerów w celu zdobywania informacji wykorzystywanych w szpiegostwie przemysłowym. Władze ChRL kategorycznie odrzucały tego typu oskarżenia, obwiniając Waszyngton za większość cyberataków przypuszczanych na Chiny.
Jakub Płaza