Obamacare, czyli reforma służby zdrowia po amerykańsku

Sztandarowa reforma prezydenta Baracka Obamy - finansowany przez państwo system ubezpieczeń zdrowotnych - już na starcie napotkała poważne trudności. Wszystkiemu winne problemy informatyczne.

Reforma nazywana Obamacare ruszyła 1 października. Jej najważniejszym elementem jest portal internetowy Healthcare.gov, na którym osoby nieposiadające ubezpieczenia zdrowotnego mogą zarejestrować się w państwowym systemie opieki medycznej. Portal od samego początku nie działał jednak jak należy i nadal zdarza się, że dostęp do niego jest niemożliwy. Ostatnio awaria dotknęła ogromną bazę danych Healthcare.gov, co uniemożliwiło dostęp do systemu mieszkańcom 14 stanów, w tym samego Waszyngtonu. Obsługująca bazę firma Verizon usunęła już problem, lecz wadliwe działanie nowego systemu wzbudziło już niezadowolenie Kongresu, który wezwał szefową Departamentu Zdrowia i Opieki Społecznej, Kathleen Sebelius do złożenia wyjaśnień w tej sprawie.

Reklama

Problemy z wdrożeniem nowego systemu ma większość amerykańskich stanów, lecz znalazł się wśród nich jeden wyjątek - Kentucky. Stan ten posiada w Kongresie wyjątkowo konserwatywnych przedstawicieli i mogłoby się wydawać, że nie jest to miejsce, gdzie krytykowana reforma Obamy odniesie sukces, lecz fakty mówią same za siebie. W systemie już zarejestrowało się ponad 26 tys. mieszkańców, 50 tys. jest na etapie weryfikacji, a ponad 300 tys. odwiedziło serwis, by zapoznać się z zasadami Obamacare. W Kentucky bez ubezpieczenia medycznego pozostaje ok. 625 tys. ludzi, więc liczby te mogą robić wrażenie. Głównym architektem stanowego sukcesu jest demokratyczny gubernator Kentucky, Steve Beshear, który uznał, że reforma jest dobrym sposobem na poprawę stanu zdrowia mieszkańców. Co jednak najważniejsze, przy wdrażaniu Obamacare udało się w Kentucky uniknąć problemów natury technicznej. Jak to możliwe?

W przeciwieństwie do innych stanów, Kentucky nie wprowadziło systemu informatycznego będącego kopią rozwiązania federalnego, lecz stworzyło własną wersję portalu. Strona została maksymalnie uproszczona i wszelkie jaj funkcje - ograniczone do niezbędnego minimum - zostały dokładnie przetestowane na długo przed rozpoczęciem reformy. Prace rozpoczęły się już w lipcu 2012 roku, czyli kilka tygodni po tym, jak Sąd Najwyższy USA utrzymał zaskarżony projekt Obamacare w mocy. Dla porównania, władze federalne rozpoczęły testy systemu... dwa tygodnie przed jego uruchomieniem.

Jak podkreślają władze Kentucky, system jest dostępny dla osób, które nie posiadają szybkiego internetu, a informacje umieszczone na stronie zostały napisane w możliwie najprostszy, zrozumiały dla każdego sposób. Wszystko to sprawia, że Kentucky pełni rolę swego rodzaju ambasadora, przekonującego niechętnych reformie wyborców do wsparcia pomysłu prezydenta Obamy.

Więcej o problemach z reformą Obamacare można przeczytać TUTAJ

 

 

 

 

 

    

 

 





 

 

 


INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Strona główna INTERIA.PL
Polecamy