Sąd na żywo w internecie

W stanie Massachusetts rozpoczął się eksperyment. Wszystko, co dzieje się na sali rozpraw, będzie transmitowane w internecie.

Sąd online - czy to będzie rewolucja?  fot. Jason Morrison
Sąd online - czy to będzie rewolucja? fot. Jason Morrisonstock.xchng

W przeszłości reporterzy relacjonowali to, co dzieje się w sądach, ale wraz ze zmianami w krajobrazie mediów, coraz mniej dziennikarzy się tym zajmuje - stwierdził John Davidow, odpowiedzialny za projekt "OpenCourt". W tym samym czasie do rąk obywateli trafiało coraz więcej narzędzi, takich jak iPhone'y i inne smartfony, mogących służyć tworzeniu reportaży. Obywatele mogą pozostawiać wpisy na Tweeterze, blogach, raportować. Naszym celem jest przybliżenie sądu obywatelom tak, by mogli zrozumieć jak działa prawo i system sądowniczy w naszym kraju - dodaje.

Sędziowie w USA są bardzo wrażliwi na punkcie obiektywizmu i odseparowania przysięgłych od wszelkich wpływów zewnętrznych. Na przykład w San Francisco sędzia wykluczył z rozpraw 600 potencjalnych przysięgłych po tym, jak część z nich przyznała, że szukali w internecie informacji na temat sprawy, do której mogli zostać potencjalnie wybrani. Z kolei na Florydzie sędzia federalny uznał proces za nieważny, gdyż ośmiu przysięgłych czytało w sieci o sprawie, w której brali udział.

W ubiegłym roku wydano tzw. "Twitter instruction", w ramach której sędziowie federalni są zobowiązani informować przysięgłych, że nie wolno im używać czatów, blogów, witryn społecznościowych i innych serwisów internetowych w związku ze sprawą, którą rozpatrują.

Eksperyment w Quincy to, jak widać, szerokie wprowadzenie mediów na sale sądową. Dopilnowano jednak, by wszelkie zasady procedowania zostały zachowane. Przez wiele miesięcy trwały prace nad stworzeniem zasad, na jakich będzie odbywał się eksperyment. Ponadto pracownicy sądu przeszli specjalne szkolenia i wiedzą np. w których częściach sali mogą rozmawiać bez obaw, że ich słowa zostaną wychwycone przez mikrofony.

Nie wszyscy prawnicy są zachwyceni pomysłem. Adwokat Richard Sweeney, który często broni w sprawach kryminalnych, obawia się, że rozmowy z klientami mogą zostać zarejestrowane. Z kolei Michael Morrissey twierdzi, iż obecność kamer może zniechęcić do występowania przed sądem ofiary przemocy domowej, gwałtów, stalkingu czy osoby zeznające przeciwko gangom.

Jednak sędzia Mark Coven, przewodniczący sądu w Quincy, zauważa, że kontrola nad kamerami i tak należy do sędziego, a ten może w każdej chwili zdecydować o ich wyłączeniu. Chcemy dopracować ten projekt tak, by z jednej strony zostało zachowane prawo do informacji publicznej, a z drugiej, by dobrze chronić prywatność oraz prawo do uczciwego wysłuchania każdego, kto stawia się przed sądem.

Mariusz Błoński

kopalniawiedzy.pl
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas